Nigdy nie rozumiałam dlaczego ludzie nie lubią szpinaku.
Domyślam się, że bardziej rozchodzi się o wygląd niż o smak.
A dobrze przyprawiony szpinak uwielbiam.
Olka jeszcze nie udało mi się do niego przekonać, chociaż jako maluszek szpinakiem się zajadał, a w szczególności zupą szpinakową.
Dla niego więc powstał naleśnik z nadzieniem serowo-parówkowym.
Składniki:
- 200 g mąki pszennej
- 5 jajek
- około 1 szklanki mleka
- łyżeczka cukru
- olej
- 500 g mrożonego szpinaku
- ząbek czosnku
- 150 g startego żółtego sera
- sól
- pieprz
Zamrożony szpinak włożyć do garnka. Dodać 2 łyżki oleju i podgrzewać na małym ogniu. Dodać zmiażdżony ząbek czosnku i doprawić solą i pieprzem. Gotować około 15 minut.
Białka oddzielić od żółtek i ubić ze szczyptą soli na sztywno.
Do osobnej miski wrzucić mąkę, żółtka i cukier i zmiksować z mlekiem na gładką masę. Dodać pianę z białek i wymieszać łyżką.
Z ciasta usmażyć naleśniki.
Naleśniki nadziewać szpinakiem, zwinąć w ruloniki i ułożyć w naczyniu żaroodpornym lub blaszce wysmarowanej olejem.
Naleśnik dla Olka posypałam serem i wypełniłam parówką (ogólnie nie mam zaufania do tego typu wędlin, ale jadamy "Jedynki").
Sąsiedztwo szpinakowych braci:) w ogóle mu nie przeszkadzało (tzn. Olkowi nie przeszkadzało:)).
Ułożone w naczyniu naleśniki posypać startym żółtym serem.
Zapiekać 15 minut w 200 stopniach.
Białka oddzielić od żółtek i ubić ze szczyptą soli na sztywno.
Do osobnej miski wrzucić mąkę, żółtka i cukier i zmiksować z mlekiem na gładką masę. Dodać pianę z białek i wymieszać łyżką.
Z ciasta usmażyć naleśniki.
Naleśniki nadziewać szpinakiem, zwinąć w ruloniki i ułożyć w naczyniu żaroodpornym lub blaszce wysmarowanej olejem.
Naleśnik dla Olka posypałam serem i wypełniłam parówką (ogólnie nie mam zaufania do tego typu wędlin, ale jadamy "Jedynki").
Sąsiedztwo szpinakowych braci:) w ogóle mu nie przeszkadzało (tzn. Olkowi nie przeszkadzało:)).
Ułożone w naczyniu naleśniki posypać startym żółtym serem.
Zapiekać 15 minut w 200 stopniach.
Bardzo smacznie wyglądają te naleśniki a zieleń szpinaku jest obłędna
OdpowiedzUsuńale mi narobiłaś ochoty na takie naleśniki...
OdpowiedzUsuńkulinarne-smaki - też uważam, że ta zieleń jest piękna:)
OdpowiedzUsuńPaula- :)
Ja też ubijam białka osobno do naleśników, a mało osób to robi :) a naleśniki ze szpinakiem wprost uwielbiam! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńz nadzieniem szpinakowym to chetnie bym zjadla:)
OdpowiedzUsuńmój synek szpinak uwielbia, więc to danie będzie w sam raz dla niego :) Bardzo apetycznie u Ciebie
OdpowiedzUsuń:D uwielbiam!!!!!ślinotok !!!!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam szpinak. od najmłodszych lat. Surowy, gotowany, smażony, duszony. Uwielbiam. Pamiętam, że w przedszkolu i w szklonej stołówce szpinakojadów było mało. Mogłam do woli wyjadać od koleżanek i kolegów. Pamiętam swoje zielone zęby :)
OdpowiedzUsuńmiłosć do szpinaku pozostała.
Twoje szpinakowe naleśniki wyglądają smakowicie :)
już przy robieniu, dostałam ślinotoku i jak się okazuje nie bez przyczyny. Ania są przepyszne, a i Kuba nie pogardził:)
OdpowiedzUsuń