Jestem kluskojadką, mój mąż jest kluskojadem, mój syn jest kluskojadem i pewnie córka też będzie:).
Staram się nie gotować potraw mącznych zbyt często, ale jak mnie już weźmie ochota, to ciężko mi się opanować:).
Czasem mnie napadnie w środku nocy - dla wyjaśnienia, ja nadal piszę o kluskach:) i mam ochotę się zerwać, zagniatać, gotować, zajadać.
Na szczęście silna wola mi na to nie zezwala i robię to dopiero koło południa:) - te kluski znaczy się:).
Generalnie jak już to zrobię (zjem te kluski), to jest mi błogo i najchętniej pod kocykiem bym się gdzieś zaszyła, z książką dobrą i herbatką...i może jeszcze...bym sobie na kolację odsmażyła (ale z reguły nic nie zostaje...:)).
Składniki:
Staram się nie gotować potraw mącznych zbyt często, ale jak mnie już weźmie ochota, to ciężko mi się opanować:).
Czasem mnie napadnie w środku nocy - dla wyjaśnienia, ja nadal piszę o kluskach:) i mam ochotę się zerwać, zagniatać, gotować, zajadać.
Na szczęście silna wola mi na to nie zezwala i robię to dopiero koło południa:) - te kluski znaczy się:).
Generalnie jak już to zrobię (zjem te kluski), to jest mi błogo i najchętniej pod kocykiem bym się gdzieś zaszyła, z książką dobrą i herbatką...i może jeszcze...bym sobie na kolację odsmażyła (ale z reguły nic nie zostaje...:)).
Składniki:
- 1 kg ziemniaków
- 2 szklanki mąki
- 200 g twarogu
Ziemniaki ugotować w mundurkach, w lekko osolonej wodzie. Ostudzić, obrać i zmielić lub dokładnie zgnieść ugniataczem do ziemniaków.
Wymieszać z twarogiem i mąką. Z ciasta uformować wałki i kroić na tzw. kopytka.
Gotować w osolonej wodzie, 3 minuty od wypłynięcia.
Podawać polane masłem z bułką tartą i posypane cukrem. Doskonale odnajdują się jako dodatek do sosów.
Bardzo lubimy podsmażone na złoto.
W wersji dla maluchów gotować "kopyteczka":). Mniejsze wersje kopytek.
My (bardzo mi - mamie, smakowała ta wersja:)) spożyliśmy z puddingiem czekoladowym.
Można podawać maluchom od 10-go miesiąca życia.
Pyszne:)
Kopytka, też je uwielbiam :) Z pewnością u mnie na blogu też się kiedyś pojawią :)
OdpowiedzUsuńJa jestem ewidentym kluchojadem ;) Mąż niestety nie, ale musi zjeść jak zrobię kluchy bo inaczej: guma i ciasne drzwi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Pyszne! Uwielbiam kopytka, kopyteczka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zatęskniło mi się za takimi kluchami i tym błogim uczuciem :-)
OdpowiedzUsuńNo i kluskowe szaleństwo przeszło na mnie, Właśnie wyjełam je z garnka i kończę sos:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kulinarne-smaki - są niezawodne i ponadczasowe:)
OdpowiedzUsuńMonica - aż strach się bać:), powiem mojemu, że obrał dobrą drogę - bo je po dobroci:)
Anna-Maria - :)
Asieja - ja mogę się poddawać takiemu błogostanowi nieustannie:)
Żenia - tak własnie z nimi jest, są zaraźliwe:)
To są moje najukochańsiejsze kluski!
OdpowiedzUsuńSkąd wiedziałaś?!
Chcę ich!
Ja spożywam je nie z puddingiem, a z bułką tartą, jak kalafiora.
Aniu, chcę tych klusek i już!
Lekka - to ja Co zrobię kiedyś tych klusek do kawy:)
OdpowiedzUsuńKluski,kopytna-wszystko co z ziemniakiem-uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńAle Ty dobra jesteś.:)
OdpowiedzUsuńZrób.:)
Kopytka, a raczej kopyta, bo tak nazywa je moja córka, zrobione, ugotowane! Wyszły pyszne. Będą jutro na obiad. Sylwia.
OdpowiedzUsuńSylwia - u nas też będą na obiad jutro:)
Usuń