Otrzymałam do zrecenzowania egzemplarz "Odkrywcy" (dla klas 4-6 szkoły podstawowej). Podeszłam do lektury z pozytywnym nastawieniem, bo National Geographic jest dla mnie marką z najwyższej półki.
"Odkrywcę" najpierw przeczytałam sama, zastanawiając się, dlaczego wcześniej nie trafił do moich rąk.
W przypadku Olka do tej pory przeszliśmy przez kilka faz/manii zbieractwa. Począwszy od kamieni z drogi powrotnej z przedszkola (niedawno dopiero udało mi się ją usunąć z balkonu), Bakuganów, kamieni i minerałów (leżą sobie w pudłach z przegródkami i nawet są od czasu do czasu podziwiane, również prezentowane kolegom) do niekończącej się pasji zbierania zestawów klocków Lego.
Od niedawna obserwuję również zbieractwo książkowe, co mnie osobiście bardzo cieszy. Bo książki są faktycznie czytane, a nie tylko zbierają kurz na regale.
Kiedy przeczytałam "Odkrywcę", zaniosłam tradycyjnie książkę do pokoju Olka i położyłam mu na biurku sugerując lekturę.
Odzew był bardzo pozytywny, bo również i on z szacunkiem podchodzi do National Geographic:)
Najbardziej jednak zaskoczyła mnie scena, gdy nieco później weszłam do pokoju Olka, w którym gościł akurat kolegę. Byłam pewna, że zastanę ich przy komputerze, a oni i owszem siedzieli, ale przeglądali wspólnie "Odkrywcę". Obaj stwierdzili, że zdjęcia są super, a mój syn obiecał pożyczyć swój egzemplarz, jak tylko przeczyta. I w zasadzie mógł go pożyczyć już nazajutrz, bo całą książkę "połknął" w kilka godzin. Co prawda do tekstów w języku angielskim (część artykułów jest po angielsku), będzie jeszcze wracał, bo dla niego są jeszcze nieco za trudne (dla niecierpliwych - przetłumaczone artykuły znajdują się na stronie internetowej).
Artykuły są ciekawe, nie za długie i przede wszystkim wzbogacone pięknymi zdjęciami.
Treść poprzedzona jest poleceniem (np. na co szczególnie zwrócić uwagę w tekście) i uzupełniona słowniczkami, objaśniającymi ważniejsze (trudniejsze) słowa.
W naszym przypadku lektura artykułów zaowocowała dyskusją na kilka tematów (również żywieniowych, ku mej radości :))
Mój syn jest już małym smakoszem i zaintrygowały go wiadomości na temat przypraw (wie teraz między innymi, że kiedyś leczono pieprzem i karano śmiercią za podrabianie szafranu). Rozmawialiśmy też o warzywach
i najdziwniejszych smakołykach świata, tj. różnego rodzaju robakach, słynnym owocu Durian, ośmiornicach, a nawet skorpionach.
i najdziwniejszych smakołykach świata, tj. różnego rodzaju robakach, słynnym owocu Durian, ośmiornicach, a nawet skorpionach.
A czym interesują się Wasze dzieci? Kolekcjonują coś zawzięcie, czy może już teraz są molami książkowymi?
Bardzo fajna propozycja dla uczniaka:)Przyznam się,że nie wiedziałam wcześniej o Odkrywcy,ale już wiem komu mogłabym go polecić:)a póki co dodaje stronę do ulubionych:)
OdpowiedzUsuńPucinka21 - zatem miłej lektury życzymy :)
UsuńOooo, fajne :) Dobrze, że nam "położyłaś" na facebooku ;)
OdpowiedzUsuńIwona - jak zwykle do usług :) Wartościowa lektura to trzeba nagłaśniać :)
UsuńWierzę w ten zachwyt NGO, bo dla chłopców - małych odkrywców, jest to idealny materiał, sama mam takiego, muszę mu ten temat chyba podsunąć
OdpowiedzUsuńW sumie nie tylko chłopców, dziewczynki też znajdą coś dla siebie :)
Usuń