W ubiegłą sobotę, na zaproszenie marki FRoSTA, wzięłam udział w warsztatach na temat ryb i owoców morza.
Zaproszenie w postaci przesłanej do mnie uroczej zielonej rękawicy, przyjęłam z wielką radością i wyzwanie oczywiście podjęłam, bo o ile ryby jadam, to temat "ostrygi" znałam wyłącznie z opowieści czy filmów.
Miałam wielką ochotę się z nimi zmierzyć.
Warsztaty poprowadził w bardzo profesjonalny sposób szef Witek Iwański przy asyście szefa Artura Grzymka.
Z produktów FRoSTY, jakie użyliśmy podczas warsztatów, znałam szpinak, ryby i ciasto francuskie. Natomiast ciekawą nowością były dla mnie mrożone zioła - bardzo smaczna mieszanka 8 ziół.
W pierwszej kolejności zabraliśmy się za to, na co najbardziej czekałam, czyli ostrygi.
Okazało się, że mały skorupiak siedzi w naprawdę twardej i mocno zamkniętej skorupie (ostrygi, które otwieraliśmy należą do mniejszych, nie wiem czy poradziłabym sobie z takimi większymi - mam nowe wyzwanie na przyszłość :)).
Do otwierania ostryg trzeba więc wyposażyć się w odpowiedni nożyk, a drugą rękę zabezpieczyć, ponieważ bardzo łatwo się skaleczyć o ostre brzegi muszli.
Samo otwieranie okazało się mimo wszystko dość proste i szczerze mówiąc szło mi całkiem nieźle. Najtrudniejszy przysłowiowy pierwszy raz :) Kiedy już uda się wbić nożyk, należy muszlę podważyć a potem delikatnie podciąć przytrzymujące ją mięśnie. Oczyścić ewentualne zabrudzenia i gotowe (trzeba uważać żeby nie wylać wody, w której zanurzone jest mięso)
Ostrygi zostały zapieczone pod szpinakiem z czosnkiem, polane sosem bearnaise i podane z chrupiącym, japońskim chlebkiem panco i cydrem.
Udokumentowana została również moja konsumpcja ostrygi na surowo (skropionej sokiem z cytryny). Cóż mogę powiedzieć... dla mnie przepyszne!
Zaproszenie w postaci przesłanej do mnie uroczej zielonej rękawicy, przyjęłam z wielką radością i wyzwanie oczywiście podjęłam, bo o ile ryby jadam, to temat "ostrygi" znałam wyłącznie z opowieści czy filmów.
Miałam wielką ochotę się z nimi zmierzyć.
Warsztaty poprowadził w bardzo profesjonalny sposób szef Witek Iwański przy asyście szefa Artura Grzymka.
Z produktów FRoSTY, jakie użyliśmy podczas warsztatów, znałam szpinak, ryby i ciasto francuskie. Natomiast ciekawą nowością były dla mnie mrożone zioła - bardzo smaczna mieszanka 8 ziół.
W pierwszej kolejności zabraliśmy się za to, na co najbardziej czekałam, czyli ostrygi.
Okazało się, że mały skorupiak siedzi w naprawdę twardej i mocno zamkniętej skorupie (ostrygi, które otwieraliśmy należą do mniejszych, nie wiem czy poradziłabym sobie z takimi większymi - mam nowe wyzwanie na przyszłość :)).
Do otwierania ostryg trzeba więc wyposażyć się w odpowiedni nożyk, a drugą rękę zabezpieczyć, ponieważ bardzo łatwo się skaleczyć o ostre brzegi muszli.
Samo otwieranie okazało się mimo wszystko dość proste i szczerze mówiąc szło mi całkiem nieźle. Najtrudniejszy przysłowiowy pierwszy raz :) Kiedy już uda się wbić nożyk, należy muszlę podważyć a potem delikatnie podciąć przytrzymujące ją mięśnie. Oczyścić ewentualne zabrudzenia i gotowe (trzeba uważać żeby nie wylać wody, w której zanurzone jest mięso)
Ostrygi zostały zapieczone pod szpinakiem z czosnkiem, polane sosem bearnaise i podane z chrupiącym, japońskim chlebkiem panco i cydrem.
Udokumentowana została również moja konsumpcja ostrygi na surowo (skropionej sokiem z cytryny). Cóż mogę powiedzieć... dla mnie przepyszne!
Nauczyłam się też filetować doradę, którą usmażyliśmy i podaliśmy z zielonym pesto i sałatką z rzodkiewki.
Kolejnym daniem był dorsz smażony w cieście piwnym z groszkowym puree, a wszystko zostało podsumowane deserem w postaci szybkiej tarty z ciasta francuskiego z gruszką, migdałami i lodami.
Czas spędziłam niesamowicie miło, smacznie i wiele się nauczyłam.
Serdecznie dziękuję za zaproszenie.
u mnie też było to pierwsze starcie z ostrygami :)
OdpowiedzUsuńwarsztaty bardzo udane, miło było się zobaczyć na żywo :)
Kaś - z wzajemnością :)
UsuńA mnie ostrygi absolutnie nie smakuja! Nie przekonam sie chyba nigdy do nich :)
OdpowiedzUsuńMarzena - ja ogólnie lubię dziwactwa :) i jestem wszystkożerna :)
UsuńNie wiem czy miałabym odwagę na spróbowanie surowej ostrygi .... ale po Twojej minie Aniu widac, ze bardzo Ci smakowała ... rozkosz Ci się na buzi rozlała:) .... warsztaty na pewno były miłe i zapewne inspirujące:)
OdpowiedzUsuńJola - tak właśnie było :) bardzo mi smakowało, a warsztaty ekstra.
Usuń