20:50

Pieczone kasztany

Wiadomym jest, że najlepsze kasztany są na placu Pigalle:) i szczerze mówiąc do niedawna to właśnie wyłącznie z Francją mi się kojarzyły. Tam zresztą po raz pierwszy jadłam krem z kasztanów (nie smakował mi za bardzo:)). 
Te kasztany, które dzisiaj prezentuję przywieźli nam znajomi spod Mediolanu (zaopatrzyli nas również w kremy z kasztanów i mąkę kasztanową - przepisy z nią już wkrótce:)). 
Zresztą i u nas kasztany pojawiły się na ulicach. Jakieś cztery tygodnie temu miałam okazję nabyć porcję gorących kasztanów na Krakowskim Przedmieściu i z tego co wiem sprzedawano je również 1-go listopada pod Cmentarzem... (czyżby nowa świecka tradycja?). 
My w kasztanach się rozsmakowaliśmy, choć do kremu nadal za bardzo się nie przekonałam - po prostu jest za słodki (mdło-słodki). Za to jeszcze ciepłe, wyłuskiwane ze skorupek, pachnące - bardzo mi smakują. 










A przygotowanie kasztanów jest niezwykle proste. Należy wyposażyć się w owoce i ostry nóż. 
Owoce opłukać letnią, bieżącą wodą, wysuszyć i ostrym nożem naciąć na krzyż (cięcie wzdłuż od najwęższej części owocu i drugie w poprzek). 
Ułożyć na blaszce (ja wyłożyłam swoją papierem do pieczenia) i piec 20 minut w temperaturze 220 stopni. 
Lekko ostudzić i jeszcze ciepłe obierać ze skorupek i zajadać. 



A z ciekawostek: kasztan jadalny symbolizuje mądrą przezorność:)

12 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem jak smakują:)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku! Ja jeszcze nigdy nie jadłam pieczonych kasztanów :( wyglądają pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prwdę mówiąc nigdy ich nie jadłam. Po tym poście mam coraz większą ochotę na nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również niegdy nie miałam okazji spróbować smaku kasztanów i nie wiem dlaczego mam przeczucie,że by mi smakowały:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Duś - są lekko słodkawe:)
    Js28 - coraz częściej pojawiają się w polskich sklepach, więc pewnie niebawem uda Ci się spróbować:)
    Kulinarne-smaki - to cieszę się, że narobiłam Ci na nie apetytu:)
    Pucinka21 - tak czuję, że by Ci smakowały:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jadłam w Serbii, kupione na ulicy z ulicznego piecyka, zimnego dnia w papierową tutkę owinięte przyjemnie grzały palce. Były słodkie i mączne, w dużej ilości zjedzone już nie smakowały tak bardzo, najlepsze właśnie małe tutki i zjadane na ciepło...

    Pyszne wspomnienia, dziękuję
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, wyobraz sobie, ze moj maz jada je na surowo! i uwaza to za najnormalniejsza rzecz pod sloncem! :) Ja czasami kupuje od ulicznych sprzedawcow, a czasami, do gotowania, ide na latwizne i biore supermarketowe, gotowe, opakowane, ugotowane i obrane. I uwielbiam!

    www.lejdi-of-the-house.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnemonique - to faktycznie masz przemiłe wspomnienia:)
    Lejdi-of-the-house - surowe hmmm ciekawe jak smakują - nie wpadłam na to, żeby spróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też nie jadłam kasztanów i ciekawa jestem smaku...

    OdpowiedzUsuń
  10. NO właśnie.. ja też się zastanawiam jak smakują te pieczone kasztanki, nawet nie domyślam się smaku ;-))


    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja akurat za kasztanami nie przepadam ...dla mnie nie mają one żadnego konkretneogo smaku:) .... ale na Twoje zdjecia się napatrzę - vbo piękne są:) wielki buziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola - dla mnie są słodkie i leciutko cynamonowe:)

      Usuń