Dzięki wypowiedzi mojego siedmioletniego synka "Mamo gotujesz tak dobrze, że aż jest to obrzydliwe" wygraliśmy bilety do kina w konkursie na BlogiMam.pl (konkurs zorganizowany przez Studio Filmowe Break Thru Film). Dzisiaj skoro świt razem z Olkiem wybrałam się na "Latającą Maszynę". Miałam jakieś mgliste skojarzenie z tym filmem, ale z braku czasu nie wnikałam wcześniej w fabułę. Wiedziałam tylko, że będzie muzyka Chopina, że film jest animowany i że nakręcono go tą samą techniką co Avatara (stereo 3D).
I powiem Wam, że już dawno mnie tak coś nie zaskoczyło jak ten film. Pozytywnie zaskoczyło.
Do teraz jeszcze w głowie mam dźwięki muzyki (a minęło już kilka godzin). Nie będę się zagłębiać w fabułę, żeby nie zdradzać za dużo. Skupię się bardziej na naszych reakcjach:
Olek - do połowy filmu komentował, że nie za bardzo mu się podoba i nie jest to film dla niego (tak jest w przypadku, gdy trafiamy na wzruszającą fabułę:) - jak na prawdziwego faceta przystało, nie chce się obnosić publicznie z uczuciami), momentami był na tyle wzruszony, że aż kazał się przytulać:), jednak cały czas siedział wpatrzony w ekran, zasłuchany i nawet kubełek z popcornem odstawił:), druga połowa filmu upłynęła już na wyłącznym delektowaniu się kolorami, obrazami i muzyką. Wyszedł z kina ze stwierdzeniem "Pokochałem muzykę Chopina".
Ja: siedziałam jak zaczarowana, uroniłam jedną łezkę i wciąż łapałam się na myśli, że nie jest to film dla każdego - choć bardzo bym chciała żeby każdy go obejrzał. A przede wszystkim słuchałam znajomej muzyki, tak wspaniale dobranej do scenariusza. Rewelacyjnie dobranej.
Dlaczego nie jest to film dla każdego? Bo nie znajdziecie tu głupawych tekstów, odgłosów strzelanin, wybuchów czy innych nawalanek. Bo dotyka tematów w życiu ważnych - przy pomocy prostego motywu zapracowanej mamy, która dzięki muzyce Chopina ( i czarującemu pianiście Lang Langowi:)) uzmysławia sobie, że nie praca jest w życiu najważniejsza i że warto dążyć do tego, żeby robić to, co się najbardziej kocha). Bo cały czas słychać wspaniałe utwory Chopina, bo postaci nie są (za wyjątkiem mamy) hollywoodzkimi pięknościami, bo nie ma zabawnych dialogów... Jeżeli jeszcze nie czujecie się zniechęceni to znaczy, że jest to film dla Was.
Piękny, naprawdę piękny film! Gorąco polecam!
I powiem Wam, że już dawno mnie tak coś nie zaskoczyło jak ten film. Pozytywnie zaskoczyło.
Do teraz jeszcze w głowie mam dźwięki muzyki (a minęło już kilka godzin). Nie będę się zagłębiać w fabułę, żeby nie zdradzać za dużo. Skupię się bardziej na naszych reakcjach:
Olek - do połowy filmu komentował, że nie za bardzo mu się podoba i nie jest to film dla niego (tak jest w przypadku, gdy trafiamy na wzruszającą fabułę:) - jak na prawdziwego faceta przystało, nie chce się obnosić publicznie z uczuciami), momentami był na tyle wzruszony, że aż kazał się przytulać:), jednak cały czas siedział wpatrzony w ekran, zasłuchany i nawet kubełek z popcornem odstawił:), druga połowa filmu upłynęła już na wyłącznym delektowaniu się kolorami, obrazami i muzyką. Wyszedł z kina ze stwierdzeniem "Pokochałem muzykę Chopina".
Ja: siedziałam jak zaczarowana, uroniłam jedną łezkę i wciąż łapałam się na myśli, że nie jest to film dla każdego - choć bardzo bym chciała żeby każdy go obejrzał. A przede wszystkim słuchałam znajomej muzyki, tak wspaniale dobranej do scenariusza. Rewelacyjnie dobranej.
Dlaczego nie jest to film dla każdego? Bo nie znajdziecie tu głupawych tekstów, odgłosów strzelanin, wybuchów czy innych nawalanek. Bo dotyka tematów w życiu ważnych - przy pomocy prostego motywu zapracowanej mamy, która dzięki muzyce Chopina ( i czarującemu pianiście Lang Langowi:)) uzmysławia sobie, że nie praca jest w życiu najważniejsza i że warto dążyć do tego, żeby robić to, co się najbardziej kocha). Bo cały czas słychać wspaniałe utwory Chopina, bo postaci nie są (za wyjątkiem mamy) hollywoodzkimi pięknościami, bo nie ma zabawnych dialogów... Jeżeli jeszcze nie czujecie się zniechęceni to znaczy, że jest to film dla Was.
Piękny, naprawdę piękny film! Gorąco polecam!
Wow!Naprawde zachęciłaś mnie tym opisem do obejrzenia tego filmu bo...pozazdrościlam tej "emocjonalnej przygody".
OdpowiedzUsuńPucinka21 - świetnie to ujęłaś, to była właśnie taka emocjonalna przygoda:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Film jest super, ale zachwycić może tylko tych, którzy są gotowi otworzyć przed nim i serce, i umysł... :)
OdpowiedzUsuńMama Ka - cieszę się, że więcej osób tak go odebrało:)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuń