Zacznę od ciasteczek.
To są moje ciasteczka na "kłopotki".
Czasem dobra jest kanapka, czasem kubek kakao, czasem popcorn uprażony z synem, ale dowiedzione latami doświadczeń, że ciasteczka są najlepsze!
Cóż to takiego te "kłopotki"? To takie chwile, których być nie powinno, które jednak czasem nachodzą każdego,
a wtedy...najlepiej upiec ciasteczko:)
W jaki sposób?
Po zaistnieniu impulsu wywołującego "kłopotek" biegniemy do kuchni.
Z lodówki wyciągamy masło i mleko skondensowane (mleko może też stać w szafce:))
Z szafki wyciągamy mąkę, cukier, czekoladę, orzechy i proszek do pieczenia.
Do miski wrzucamy: 200 g masła, wlewamy pół szklanki skondensowanego mleka, dosypujemy mniej niż pół szklanki cukru, 2 i pół szklanki mąki i łyżeczkę proszku do pieczenia.
Przy pomocy dużego noża siekamy 80-100 g gorzkiej czekolady i pół szklanki orzechów włoskich (orzechy możemy pominąć jeśli ich nie mamy). Siekamy, siekamy, siekamy - w międzyczasie oczywiście znowu dopada nas w myślach "kłopotek". Uwaga! Siekamy niezbyt drobno! Posiekane wrzucamy do pozostałych składników i mieszamy rękami. Mocno ugniatamy, naciskamy, ugniatamy...im "kłopotek" większy, tym mocniej.
Z zagniecionego ciasta formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego, lekko je spłaszczamy, kładziemy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i z całej siły zgniatamy "kłopotek" ... to znaczy ciasteczko... trzema palcami. Gotowe! Blachę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (jeśli jeszcze nie pomogło to możemy lekko trzasnąć drzwiczkami piekarnika, ale nie za mocno, mając na względzie fakt, że piekarnik jeszcze będzie nam przydatny, a poza tym nic nie zawinił)
Ciastka pieczemy przez 12 minut. Wyciągamy. Studzimy (w międzyczasie parzymy sobie dobrą herbatę).
Teraz bardzo ważny moment: część ciastek (większą) oddajemy rodzinie - to zagwarantuje nam względny spokój na jakiś czas.
Same z pozostałymi ciastkami, herbatą i dobrą książką pod pachą udajemy się do ulubionego miejsca w domu. Otwieramy książkę i gryziemy ciasteczko... Już nie ma naszego "kłopotku", teraz możemy sobie ewentualnie poczytać o kłopotkach innych. Na przykład o tych, które przytrafiły się bohaterkom "Wymarzonego domu" Magdaleny Kordel.
Książkę czytało mi się naprawdę bardzo przyjemnie. Dlatego chętnie organizuję dla Was konkurs, w którym do wygrania są 2 książki "Wymarzony dom"
KONKURS! KONKURS! KONKURS!
Co trzeba zrobić?
Do 21-go kwietnia 2014 r. w komentarzu pod tym postem pozostawić Wasz przepis na "kłopotki".
Nie musi być to przepis kulinarny. Napiszcie o Waszych sposobach na trudne chwile.
Opiszcie co Wam wtedy pomaga (może coś do jedzenia, czytania, może jest to taniec albo spacer z psem,
a może coś jeszcze innego, co zadziwi wszystkich?)
W dniu 22 kwietnia 2014 r. podam nazwiska *(nicki) dwóch osób, które zostaną nagrodzone książką Magdaleny Kordel "Wymarzony dom" i których sposoby najbardziej mnie urzekną.
*jeżeli pozostawiacie komentarz korzystając z opcji "anonimowy" to bardzo proszę o pozostawienie adresu mailowego, żebym mogła się skontaktować w razie wygranej:)
Aniu,
OdpowiedzUsuńciasteczka wymarzone na ,kłopotki"!
Na pewno chrupie się je z rozkoszą.
Mój przepis na ,kłopotki" - słoneczny poranek na tarasie z kubkiem kawy z koglem-moglem,telefon do Przyjaciólki i ciekawa książka.
Właśnie mam kłopotki - zrobiłam domową polewę czekoladową i znalazłam w szafce herbatniki, przełożyłam nią i zaniosłam marudzącej chorej córce. Spokój jest. Jak nie mam herbatników, to robię Z polewy szyszki z płatków kukurydzianych lub owsianych. Albo kakao z cynamonem .
OdpowiedzUsuńNa kłopotki to tylko coś słodkiego u mnie najlepiej skutkuje. A przepis na ciasteczka notuję :)
Piekne ciasteczka! :)
OdpowiedzUsuńA na "klopotek" hmmm nietypowo - ide szorowac lazienki! Mam trzy... wszystkie nadaja sie do remontu (czekaja na lepsze czasy z tym remontem jako ze kuchnia poszla do remontu na pierwszy rzut) a wiec wymagaja duzo szorowania :) Zaczynam od najwiekszej! Jest na prawde duuuuza - duzy prysznic, duza wanna, dwie umywalki... kafelki takie male, kwadratowe, biale!!! Szorowanie ze hej... pozniej udaje sie do mniejszej lazienki (nazywanej ogolnie lazienka dzieci) tam znow szoruje, pucuje, wycieram, etc.... no i juz wtedy sie calkiem dobrze czuje... :) Do tej trzeciej, najmniejszej to juz ide tak tylko bo trzeba skoro te dwie juz blyszcza :) Najlepszy sposob na "klopotek"! :)
Pozdrawiam Aniu i zycze jak najmniej "klopotkow" :)
Takie ciasteczka z pewnością by się czasem przydały na takie właśnie kłopotki. Super pomysł :)
OdpowiedzUsuńNa kłopotki i smutki moich dwóch urwisów, najlepiej działa ogromny przytulas, a potem wciskamy się wspólnie pod kołderkę i włączamy bajkę na dvd, do tego obowiązkowo sok jabłkowy i popcorn lub prażony ryż.
OdpowiedzUsuńAniu u nas na kłopoty działa muzyka lub spacer ..... a w sezonie letnim skakanie na trampolinie. Wierz mi,że potrafi to wyrzucić z Ciebie nawet największe troski:) ... a jeśli o jedzeniowe "kłopotki" chodzi to chyba będą to czekoladowe lody:) buziaki Kochana
OdpowiedzUsuń"na kłopoty i zgryzoty bardzo dobre są kompoty' ;)
OdpowiedzUsuńTo słowa z piosenki dla dzieci i choć pewnie nie o to chodzi, to mnie pomaga przygotowywanie kompotów i innych przetworów. To co zajmuje ręce zajmuje też umysł, a więc jeśli to nie sezon na 'słoiki' to sprzątanie jest równie dobre. W głowie się przejaśnia, a efekty oko cieszą :)
Kiedy dopadają mnie "kłopotki" i jest ich już na tyle dużo, że nawet upieczenie tuzina mufinnek czekoladowych z wisienkami i spałaszowanie ich przy ulubionej książce, nie pomaga. Wtedy pakuje rzeczy i jadę do rodzinnego domu. Nic nie ładuje mnie takim ciepłem i pozytywną energią tak potrzebną do przezwyciężenia kłopotków jak przytulenie się do mamy. Cały dom emanuje takim bezpieczeństwem i można choc na chwilkę poczuc się beztrosko. Usiąśc i wypłakac się. Zawsze czeka na mnie ulubione ciasto - najczęściej WZ-ka z polewą czekoladową domowej roboty, pyszna herbatka i cięty dowcip mojej siostry:) Po powrocie do rzeczywistości czuje się silna i naładowana pozytywną energią. Myślę że ciasteczka kłopotki nie są w stanie zadziałac jeśli nie mamy z kim tymi "kłopotkami" się podzielic. To ważne by miec tą świadomośc że kochamy i jesteśmy kochani i ważni dla bliskich, męża, mamy, dzieci czy przyjaciół. Kocham gotowac i jeśc, ale w samotności to nie to samo.
OdpowiedzUsuńMój sposób na trudne chwile to dobry i długi spacer. Taki spacer zawsze pozwala mi na przewietrzenie głowy i nabranie nowej perspektywy. Mogę spokojnie sam ze sobą przegadać w głowie wszystkie sprawy. Świeże, czyste powietrze i to niewyrażalne poczucie przestrzeni, gdzie człowiek i jego problemy wydają się tak malutkie w porównaniu do cudów przyrody pozwalają nabrać tej właściwej perspektywy i dojście do wniosku że nawet tak danego problemu nie da się rozwiązać to zawsze życie przyniesie nowe możliwości i nawet jak coś się dziś nie uda to jutro też jest następny, piękny dzień.
OdpowiedzUsuń