To wspomnienie wakacji w Czechach i przepięknej Pragi.
I pysznego lokalnego jedzenia.
A przede wszystkim smażonego sera... o wdzięcznej nazwie hermelin, czyli czeskiego camemberta.
Zajadaliśmy się nim niemal codziennie. Najczęściej podawanym z ziemniaczanymi kuleczkami (również panierowanymi) i całą górą surówki. A potem naleśniki z bitą śmietaną i owocami:). Kalorycznie, ale "raz się żyje":)
Składniki:
I pysznego lokalnego jedzenia.
A przede wszystkim smażonego sera... o wdzięcznej nazwie hermelin, czyli czeskiego camemberta.
Zajadaliśmy się nim niemal codziennie. Najczęściej podawanym z ziemniaczanymi kuleczkami (również panierowanymi) i całą górą surówki. A potem naleśniki z bitą śmietaną i owocami:). Kalorycznie, ale "raz się żyje":)
Składniki:
- krążek sera camembert
- jajko
- bułka tarta
- sól
- pieprz
- olej
Jajko roztrzepać dodając sól i pieprz.
Krążek sera dwukrotnie obtoczyć w jajku i w bułce.
Smażyć z obu stron na złoto.
Aniu dla mnie Czechy to też smażony ser ...uwielbiam go i mogłabym jeśc codziennie:) musze sobie kiedys takowy w domu przyrządzić:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńAniu- pamiętam jak kiedyś mój Połówek był uzależniony od takiego smażonego sera. Pyszności;)
OdpowiedzUsuńpyszota, uwielbiam panierowane sery, tylko na czas ich jedzenia należy zachorować na alzheimera i lub popaść w amnezję i nie pamiętać ile to ma kalorii :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Ja też jestem miłośnikiem ,wyprażanego syra'.Tylko tam podaje się żółty panierowany.
OdpowiedzUsuńTwój wygląda bardzo smakowicie.
W dzieciństwie robiłam tak z serem salami. W końcu to były czasy, kiedy o camembert można było tylko pomarzyć.
OdpowiedzUsuńNarobilas mi ochoty!!!... To tez i moj taki malutki smaczek dziecinstwa (jeden z niewielu), ale nikt wtedy o camembert nie slyszal - panierowalo sie i smazylo, co bylo! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki Aniu!
www.lejdi-of-the-house.bloog.pl
chętnie bym spróbowała
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
OdpowiedzUsuńJa również z chęcią bym spróbowała..
OdpowiedzUsuńPycha,nabrałam chęci, żeby tez zrobić :)
OdpowiedzUsuńcamemberta panierowanego jeszcze nie jadłam, na razie tylko pieczonego w "sreberku". w każdym razie uwielbiam jego rozpuszczone wnętrze :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten moment, kiedy po przkrojeniu wypływa gorący ser, do tego żurawina... normalnie smaka mi narobiłaś ;]
OdpowiedzUsuńMusi być pyszny ten serek. Nigdy takiego nie jadłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aniu:)
Wlasnie o takim serku opowiadal mi syn jak jadac przez czechy zatrzymali sie przy jakiejs knajpce i zamowili taki ser,mowil ze byl pyszny!...ja pamietam taki,wlasciwie podobny ser z koloni,ale to byl chyba gouda w panierce.
OdpowiedzUsuńmój LLord zaraz będzie też panierował i smażył, ale nie ser a pieczarki i idziemy na film przed TV :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńMój Ł. byłby wniebowzięty
OdpowiedzUsuńMhmh.. rozkosz dla mojego gardełka ;-)) A raczej przełyku ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
też byłam kiedyś w pradze :DD i jadłam takie danie mniaaaam szukałam tego przpisu ANiA dzięki :*
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadlam!:) Rany to musi byc dobre:)
OdpowiedzUsuń