Intrygowało mnie "kimchi" od dłuższego czasu, a głównie za sprawą kreskówki:) oglądanej przez Olka. W tej zwariowanej bajce jest śmierdzącym przyjacielem głównego bohatera - Chowdera. Wiedziałam, że to coś jak kiszona kapusta i moja wrodzona ciekawość zmusiła mnie do spróbowania:).
Faktycznie kimchi za ładnie nie pachnie - ale spodziewałam się czegoś gorszego. Nasza rodzima kiszona kapusta jest według mnie bardziej aromatyczna:).
Kimchi to ta chmurka:) |
Cóż to takiego owo tajemnicze kimchi? To koreańskie danie składające się z fermentowanych lub kiszonych warzyw, głównie kapusty pekińskiej i papryczek chili. Są różne warianty: z rzodkwią japońską, czosnkiem, cebulą, marynowanymi krewetkami lub innymi owocami morza, imbirem, solą i cukrem.
Zastanawiałam się co z udziałem kimchi ugotować i wybór padł na zupę - ze względu na ostrość. Myślałam, że się trochę "ostrości" wygotuje:).
Przy okazji wykorzystałam nadwyżkę wędliny (mąż zakupił za dużo).
Składniki:
- słoiczek gotowego "kimchi"
- 20 dag kiełbasy - w moim przypadku była to wędlina o nazwie "swojak" - mocno aromatyczna, jak suszona kiełbasa
- garść makaronu ryżowego
- 2 łyżki oliwy
Kiełbasę pokroić w paseczki i podsmażyć na oliwie, zalać wodą i dodać pokrojone kimchie. Gotować około 30 minut i dodać makaron ryżowy (gotować tyle, ile wymaga makaron - zgodnie z opisem na opakowaniu). Zupy nie trzeba niczym doprawiać.
Pierwszy raz słyszę o kimchi..., ale wygląda to dość ciekawie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele o kimchi, nawet miałam kiedys robic ale dopiero jak spróbuję...jeszcze nie spróbowałam więc i nie zrobiłam..a jak zupka? polecasz?
OdpowiedzUsuńKiszona chmurka:)ciekawe czy to dobre?
OdpowiedzUsuńBożena-1968 - ja też znam od niedawna:)
OdpowiedzUsuńTrzcinowisko - delikatna jak na kapuśniak (mało kwaśna), ale ostra przez zawartość chili. Nie powaliła mnie na łopatki, ale złego słowa nie powiem:)
Rybitek - śmierdząca chmurka:)
no proszę, ja też słyszę po raz pierwszy o tym cudactwie, bajkowym jak i ze słoiczka :)
OdpowiedzUsuńNo i co - wygotowała się?
OdpowiedzUsuńKimchi robiła samodzielnie bodajże Thiessa - bardzo to ciekawe danie(?) czy raczej produkt(?)
W sumie - gratuluję odwagi!:)
Ach, to to jest kimchi! ;-)
OdpowiedzUsuńJa to stosunkowo niedawno, bo jakieś 2 lata temu może dowiedziałam się co to jest chowder haha:D
Pozdrowienia:)
Zupy z Kimchi jeszcze nie próbowałam, ale wszystko przede mną, jestem bardzo ciekawa smaku. Za to robiłam kimchi z tofu i nie było tak ostre jak na surowo, gdyż tofu i inne składniki bardzo złagodziły smak.
OdpowiedzUsuńtez pierwszy raz slysze :)
OdpowiedzUsuńteraz i mnie będzie intrygowało..
OdpowiedzUsuńTo i ja się rozejrzę za kimchi, bo takiego czegoś jeszcze nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńpysznie! a ja dziś robię kapuśniak :)
OdpowiedzUsuńKurcze! Ale mnie zaintrygowalas! Popatrze, jak bede nastepnym razem w lokalnym koreanskim supermarkecie. Przynajmniej raz bede wiedziala, co jest w srodku! :)
OdpowiedzUsuńBeti - miło mi, że u mnie te dziwactwa poznałaś:)
OdpowiedzUsuńLekka - uwielbiam tego typu eksperymenty, ale spodziewałam się czegoś bardziej śmierdzącego:)
Majana - wciąż coś nowego odkrywamy:)
Avelina - też się zastanawiałam nad zupą z tofu (gdzieś kiedyś widziałam taki przepis)
Gosia - :)
Asia - będziesz musiała spróbować:)
Żenia - jestem ciekawa Twoich doznań:)
Paula - zjadłabym takiego "polskiego":)
Kasia1977 - :) no tak bo z opisu z reguły nic nie wynika:)
Uwielbiam ostre!
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
ciekawe teraz są te bajki dla dzieci. Tak w ogole o kimchi nigdy wczesniej nie słyszłam, to danie bardzo intrygujące. Pod mój gust zwłaszcza ten wariant z owocami morza. Jestem milosniczka zwariowanych połączen :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ostatnio kapusta często gości na moim stole.
OdpowiedzUsuńW tej postaci, też będzie obecna od zaraz :-)