Po raz pierwszy z twórczością Brandona Mull'a zetknęliśmy się przy okazji recenzowania pierwszego tomu Baśnioboru (którego cała seria stoi obecnie na półce "najlepszych książek" w pokoju Olka).
Po "Łupieżców niebios" sięgnęliśmy przygotowani na dobrą lekturę.
I tym razem Pan Mull nie zawiódł. Przygotowuję już portfel na zakup kolejnych tomów:)
Książki tego typu mamy w zwyczaju czytywać wspólnie z Olkiem, wieczorami. W przypadku serii "Baśniobór", niektóre fragmenty przerywaliśmy i czytaliśmy w dzień, bo treść była momentami wręcz przerażająca i niezbyt odpowie\77/*dnia jako lektura "do poduszki" dla nieco młodszego wówczas Olka.
"Łupieżcę niebios" również otworzyliśmy po raz pierwszy dość już późnym wieczorem i znowu ta sama historia. Klimat Halloween, porwania dzieci i rozrzuconych ludzkich kości. Ale bez obaw. Tylko w dość intrygującym wstępie. Czytaliśmy książkę wieczorami, bez strachu, za to wciąż zaintrygowani kolejnymi zdarzeniami.
Główny bohater - Cole, wraz z przyjaciółmi trafia w Hallowen do domu, który okazuje się być koszmarem, nie tylko z efektu charakteryzatorów. Spora grupa dzieci zostaje uprowadzona i od Cole (któremu udaje się ukryć) zależy od tej pory ich los. Trafiają w miejsce istniejące tylko na mapie wyobraźni - Obrzeża.
Początek wskazywałby, że to książka o przygodach zwykłych, amerykańskich nastolatków, ale dalej okazuje się, że zdecydowanie nie, a fabuła rozkręca się i nabiera niezłego tempa. Porwane dzieci trafiają w miejsce istniejące tylko na mapie wyobraźni - na magiczne Obrzeża.
Ta książka to lektura zdecydowanie dla miłośników fantastyki. Brandon Mull i tym razem udowodnił, że jego wyobraźnia nie zna granic. I tu mamy do czynienia z magią, choć w innym wydaniu - tym razem jest to proces formowania, który prowadzi do powstawania niezwykłych rzeczy (realnych czy pozornych).
"Łupieżców niebios" czyta się lekko, a czasami wręcz zabawnie, choć momentami i w wielkim napięciu. W książce nie brakuje wątków charakterystycznych dla lektur dla nastolatków, jak przyjaźń czy pierwsza miłość. W pierwszym tomie serii autor zabiera nas do Sambrii. Przed nami jeszcze cztery inne królestwa. Ponoć formowanie w każdym z nich wygląda inaczej - już nie możemy się doczekać jak.
Po "Łupieżców niebios" sięgnęliśmy przygotowani na dobrą lekturę.
I tym razem Pan Mull nie zawiódł. Przygotowuję już portfel na zakup kolejnych tomów:)
Książki tego typu mamy w zwyczaju czytywać wspólnie z Olkiem, wieczorami. W przypadku serii "Baśniobór", niektóre fragmenty przerywaliśmy i czytaliśmy w dzień, bo treść była momentami wręcz przerażająca i niezbyt odpowie\77/*dnia jako lektura "do poduszki" dla nieco młodszego wówczas Olka.
"Łupieżcę niebios" również otworzyliśmy po raz pierwszy dość już późnym wieczorem i znowu ta sama historia. Klimat Halloween, porwania dzieci i rozrzuconych ludzkich kości. Ale bez obaw. Tylko w dość intrygującym wstępie. Czytaliśmy książkę wieczorami, bez strachu, za to wciąż zaintrygowani kolejnymi zdarzeniami.
Główny bohater - Cole, wraz z przyjaciółmi trafia w Hallowen do domu, który okazuje się być koszmarem, nie tylko z efektu charakteryzatorów. Spora grupa dzieci zostaje uprowadzona i od Cole (któremu udaje się ukryć) zależy od tej pory ich los. Trafiają w miejsce istniejące tylko na mapie wyobraźni - Obrzeża.
Początek wskazywałby, że to książka o przygodach zwykłych, amerykańskich nastolatków, ale dalej okazuje się, że zdecydowanie nie, a fabuła rozkręca się i nabiera niezłego tempa. Porwane dzieci trafiają w miejsce istniejące tylko na mapie wyobraźni - na magiczne Obrzeża.
Ta książka to lektura zdecydowanie dla miłośników fantastyki. Brandon Mull i tym razem udowodnił, że jego wyobraźnia nie zna granic. I tu mamy do czynienia z magią, choć w innym wydaniu - tym razem jest to proces formowania, który prowadzi do powstawania niezwykłych rzeczy (realnych czy pozornych).
"Łupieżców niebios" czyta się lekko, a czasami wręcz zabawnie, choć momentami i w wielkim napięciu. W książce nie brakuje wątków charakterystycznych dla lektur dla nastolatków, jak przyjaźń czy pierwsza miłość. W pierwszym tomie serii autor zabiera nas do Sambrii. Przed nami jeszcze cztery inne królestwa. Ponoć formowanie w każdym z nich wygląda inaczej - już nie możemy się doczekać jak.
A ile lat ma OLEK? Szukam ciekawej pozycji dla chłopca w czwartej klasie.
OdpowiedzUsuńAnia - Olek ma 10 lat, jest w piątej klasie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za info !
OdpowiedzUsuńMój Olek też uwielbia czytać i też ma już swoje ulubione pozycje: "Hanię Humorek", "Karolcię" ... i kilka innych ... musze sobie zapisać tytuły na przyszłosć
OdpowiedzUsuńJola - z pewnością w swoim czasie Olek sięgnie i po taką tematykę. A wszystkie wyżej wymienione i my bardzo lubimy:)
UsuńElenkaa _ też mam takie skojarzenia :) Sprawdziłam - ilustratorzy różni :)
OdpowiedzUsuń