Dialog podczas dzisiejszego śniadania. Planujemy udanie się na pobliski ryneczek w celu zakupienia "zdrowego jedzenia".
Olek: Mamo uważam, że zakup warzyw to strata pieniędzy.
Ja: :-) Synu, normalnie "kupuję" ten Twój tekst.
Olek: Ale musisz mi za niego dać jednego papierowego pieniążka albo... lepiej kartę kredytową.
Cały Olek:)zapłaciłaś?:)mały materialista...
OdpowiedzUsuńMądry chłopak ;)
OdpowiedzUsuńMało, że nie zapłaciłam to jeszcze okazało się, że mu się na tych zakupach nawet podobało. No może poza kupnem żółtych pomidorów..., które "śmierdzą i nie są jadalne". Dlaczego? Pojęcia nie mam:)
OdpowiedzUsuń