Po terenie Zakładu zostaliśmy oprowadzeni przez dr inż. Halinę Bielińską, która bardzo ciekawie opowiadała nam o zwyczajach gęsi i ich rozrodzie. Na jednego samca przypada 6 samic, ale jak się okazuje nie zawsze wszystkie partnerki mogą liczyć na względy gąsiora:) Gęsi są bowiem monogamiczne, ale jakoś udaje się to przechytrzyć. Podczas jednego okresu znoszenia jaj, gęś znosi ich około 70 sztuk. Imponująca liczba trzeba przyznać.
Gęś Biała Kłobudzka z uwagi na zasługi doczekała się uwiecznienia na pomniku. Poklepanie kupra pomnikowej gąski zapewnia ponoć szczęście, więc nie omieszkałyśmy z Olą szczęściu dopomóc:)
Po części teoretycznej przyszedł czas na warsztaty kulinarne prowadzone przez Artura Moroza (Szefa restauracji Bulaj w Sopocie) oraz Marcina Sobola (Szefa restauracji Krasnodwór) oczywiście z gęsiną w roli głównej. Nigdy wcześniej nie miałam okazji gotować, ani spożywać gęsiny. Kojarzyła mi się z mięsem kaczki, ale okazało się, że jest zupełnie inna.
Nieco zaskoczyło mnie, że mięso z gęsi jest lekkie i zdrowe. Zawiera sporo dobrze przyswajalnego białka, a tłuszcz - nienasycone kwasy tłuszczowe (jak w oliwie). Warto wiedzieć, ze tłuszcz gęsi ma niską temperaturę topnienia i być czujnym przy zakupie smalcu z gęsi, który jak się okazało w stanie stałym w przyrodzie nie występuje.
Zaczęłyśmy od podstaw, czyli od rozbioru gęsi (kupując gęś wybierajcie sztuki około 5 kg - koszt gęsi jest dość wysoki bo ok. 19 zł za kg, ale naprawdę warto - gęsinę można mrozić).
Były to dość nietypowe warsztaty, ponieważ były częścią festynu z okazji Święta Gęsi Białej i gotowaliśmy w wielkim namiocie na świeżym powietrzu. Dania nie były serwowane w jakiś wykwintny sposób, a zajadane przez nas prosto z patelni lub garnka. Jak to smakowało!:)
Dowiedziałyśmy się, że gęsi nie należy powtórnie odgrzewać (błąd popełniany przez wielu kucharzy). Odkryłyśmy miłe połączenia gęsiny z cynamonem, anyżem i sosem sezamowym oraz zastosowanie mięsa w sałatce. Na moją szczególną uwagę zasłużyła gęsina z kurkami oraz
(uwaga: tylko dla odważnych:))
okrasa z surowej gęsiny (przepyszna) oraz czernina (jadłam pierwszy raz i byłam zachwycona).
Gęsinę polecam i mam nadzieję, że będzie się na moim stole pojawiała:)
Ależ pyszności,nie wiedziałam,że gęsiny nie można odgrzewać,czy z kaczką jest tak samo?
OdpowiedzUsuńJeż - zdarzyło mi się odgrzewać kaczkę i było ok. Ale to był epizod:) Przeważnie zjadamy od razu:)
UsuńFajne takie warsztaty. Powinno się promować takie jedzenie. Ja także nigdy nic nie robiłam z gęsiny, a jadłam....może kiedyś dawno temu u babci i tyle. Z kaczą u mnie też nie najlepiej, robiłam kaczkę tylko raz i mi nie smakowała. Tak myślę, że może i sama kaczka nie była najlepszej jakości. Sylwia.
OdpowiedzUsuńSylwia - a mrożona była ta kaczka? Bo zarówno gęsinę jak i kaczkę trzeba bardzo powoli rozmrażać. Kaczkę bardzo lubimy i w sumie zawsze mi wychodziła. Jakby co to polecam mój przepis z jabłkami:)
UsuńKaczka była mrożona i jakoś się do niej zraziłam, chociaż zdarzyło mi się kilka razy zjeść w restauracji pierś z kaczki i mi nawet smakowała. Może przetestuje kaczkę z Twojego przepisu, bo z Twojego blooga wszystko mi wychodzi no i smakuje :) Sylwia.
UsuńSylwia - Dziękuję:), najlepiej zacząć od świeżej piersi, albo nóżek. Mam też świetny przepis na całą faszerowaną kaczkę, ale nie mam jej jeszcze na blogu. Muszę to nadrobić:)
UsuńChyba muszę "zmierzyć" się z kaczką :), ciekawa jestem także przepisu na tę faszerowaną kaczkę. Sylwia
UsuńAle super, ciekawa jestem tej gęsiny ;)
OdpowiedzUsuń