Szukałam pomysłu na drugie śniadanie dla Hani (rok i 4 m-ce). Placuszki zjadane są zawsze chętnie, więc postanowiłam poeksperymentować.
W tych placuszkach udało mi się wyeliminować składniki, które są na naszej liście podejrzanych o wysypkę.
A dodatek amarantusa sprawia, że stają się delikatnie chrupiące. Są bogate pod względem odżywczym i naprawdę bardzo smaczne.
Odpowiedniej słodyczy dostarcza im banan - nie trzeba ich już niczym dosładzać.
Składniki (porcja na 5-6 placuszków):
- 1 średni banan
- 1 żółtko
- 2 łyżki mąki z amarantusa
- 1 płaska łyżka mąki kukurydzianej
- 2 łyżki oliwy
Banana rozgnieść dokładnie widelcem, dodać żółtko i mąki (jeżeli ciasto jest zbyt rzadkie to dodać nieco więcej mąki kukurydzianej - łyżka łyżce nie równa:))
Rozgrzać oliwę na patelni i smażyć placuszki z obu stron (ciasto nakładać łyżką)
Az milo, jak Hanusia zajada! :)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie mialam do czynienia z amarantusem... Chyba musi trafic na moja liste 'koniecznie do wyprobowania!' :)
Kasia1977 - u mnie stał od dłuższego czasu i czekał na swoje 5 minut:) a dodawać go można do wielu potraw:)
UsuńUwielbiam amarantusa! W placuszkach musi smakować wspaniale! :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe Aniu!
OdpowiedzUsuńI dziecię jak zajada z apetytem.
Super i dziecię slodziutkie :)
OdpowiedzUsuńpyszne, z resztą widać:)
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio też królują wszelkiego rodzaju placuszko-racuchy :) Dziś robiłam znane pewnie wszystkim z dzieciństwa racuchy na sodzie z jabłkiem i rodzynkami :)
OdpowiedzUsuńziemianka :)
Widać, że smakowały:) ... sama bym takie zjadła:) buziaki
OdpowiedzUsuń