Pyszny klasyk.
Mąż zakupił fasolkę i wyciągnęłam wniosek, że właśnie oczekuje takiej po bretońsku.
I się nie pomyliłam.
Wyszedł wielki gar dla naszej dwójki (dziecię siedmioletnie uskutecznia bojkot, bo fasola póki co nadal nie jest jadalna), więc połowę zamroziłam mając na uwadze dobro nasze i otoczenia:).
Dodałam do niej w ramach eksperymentu marchewkę. Smaku raczej nie wzbogaciła, ale wniosła z pewnością wizualne urozmaicenie:).
Na zbliżające się jesienne słoty, chłody i inne paskudztwa talerz ciepłej i pożywnej fasoli jak znalazł:).
Składniki:
Wyszedł wielki gar dla naszej dwójki (dziecię siedmioletnie uskutecznia bojkot, bo fasola póki co nadal nie jest jadalna), więc połowę zamroziłam mając na uwadze dobro nasze i otoczenia:).
Dodałam do niej w ramach eksperymentu marchewkę. Smaku raczej nie wzbogaciła, ale wniosła z pewnością wizualne urozmaicenie:).
Na zbliżające się jesienne słoty, chłody i inne paskudztwa talerz ciepłej i pożywnej fasoli jak znalazł:).
Składniki:
- 500 g fasoli Jaś
- 300 g boczku lub kiełbasy
- 2 marchewki
- 2 puszki pomidorów (lub pomidory świeże i mały koncentrat)
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- majeranek
- liść laurowy
- kilka ziaren kolendry
- sól
- pieprz
- 3 łyżki oliwy (z oliwek)
- pół łyżki cukru
Fasolę zamoczyć na 10-12 godzin (ja zawsze zalewam wodą na noc).
W dużym garnku podsmażyć na oliwie pokrojoną w kostkę cebulę i posiekany czosnek oraz pokrojoną w plasterki marchewkę.
Fasolę odcedzić, przepłukać wodą i wrzucić do garnka. Dodać obrane ze skórki i pokrojone w kostkę pomidory oraz koncentrat pomidorowy (lub pomidory z puszki) i pozostałe przyprawy. Dodać pokrojony w kostkę boczek. W miarę potrzeby dodać wodę (tak żeby cała fasolka była zanurzona w sosie). Gotować do uzyskania miękkości przez fasolę.
Podawać z pieczywem:). Towarzystwo czerwonego wina też nie zawadzi:).
Mój przytachał mi Jasia w sobotę do domu, zapewne dziś też będę robić fasolkę po bretońsku;)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo smakowicie, uwielbiam fasolkę po bretońsku.
OdpowiedzUsuńuwielbiam!!! a klasyki zawsze pozostana klasykami-pysznymi po prostu :)
OdpowiedzUsuńa może jak oni tą fasolę kupują to chcą się sami wykazać w kuchni? może trzeba było trochę poczekać?
OdpowiedzUsuńPanna Malwinna - nie masz wyjścia:)
OdpowiedzUsuńNa Stole.pl - ja też bardzo lubię, a stosunkowo rzadko robię, no chyba, że mąż zainspiruje:)
Gosia - i trzeba do nich wracać obowiązkowo:)
Beata - myślisz? może coś w tym jest, ale nie podejrzewam mojego męża o to, że wieczorem pomyśli że trzeba fasolę namoczyć:)
pyszna fasolka, chyba dziś po pracy taką zrobię :)
OdpowiedzUsuńWiosenny szczypiorek mi się marzy :)
Uwielbiam. Muszę zasugerować mamie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię fasolkę po bretońsku, często u nas gości. Nie daję do niej kabanosów tylko kiełbasę najczęściej podwawelską i trochę mięsa wieprzowego.
OdpowiedzUsuńGocha - szczypiorek to u mnie całoroczny:)
OdpowiedzUsuńSlyvvia - jak widać wystarczy kupić fasolę:)
Avelina - ja wolę bardziej odchudzoną wersję:)
Znana i bardzo lubiana. Dawno jej nie jadłam.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
bardzo smakowite danie i teraz narobilas mi smaku na taka fasolke:)
OdpowiedzUsuńGdybym miała umieścić na pierwszym miejscu coś co najbardziej lubię z dań wytrawnych to na pewno byłaby to fasolka po bretońsku. Przypomniałaś mi Aniu, że muszę zrobić na zapas i zamrozić :)
OdpowiedzUsuńAciri my też wszystkiego od razu nie wiedziałyśmy!
OdpowiedzUsuńw końcu mężczyzna też ma ręce
Majana - również pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAga - cieszę się:)
Grażyna - miłego gotowania:)
Beata - mają i na szczęście są też tacy, którzy wiedzą jak ich używać:) Mój mąż akurat lubi coś czasem ugotować. Na co dzień ja to robię z wyboru:)
Ja juz od dwóch tygodni mam w planach fasolkę po bretońsku:) ...ale juz w przyszłym tygodniu na pewno ugotuję:) pozdrawiam anuś:)
OdpowiedzUsuńU nas dziś na obiad fasolka z Bajkoradowego przepisu:) Fasolka jeszcze się gotuje ale już pięknie pachnie, i próbowałam - dobrze smakuje! Sylwia.
OdpowiedzUsuńSylwia - życzę smacznego:) Dobrze, że mi przypomniałaś o mojej zamrożonej fasolce.
OdpowiedzUsuń