W piękny słoneczny poranek pingwinek, nazwany przez rodziców Pingwisiem, bawił się w pobliżu małego lodowego domku zamieszkiwanego przez całą jego rodzinę: mamę, tatę, dziadka oraz małą siostrzyczkę Pinipini.
Mama była tego dnia mocno zajęta wielkim praniem, dziadek przysypiał na leżaczku, wygrzewając się w promieniach polarnego słońca, a mała siostrzyczka słodko spała w kołysce, do której mama przywiązała długi sznurek, którego koniec owinęła wokół swojej prawej nogi.
Mama wolno krzątając się wprawiała w ruch kołyskę - co było takim kołysaniem na odległość. Pingwiś nudził się. Co chwilę podbiegał to do mamy, to do dziadka i mówił:
- Nuuudzi mi się.
Dziadek potakiwał dziobem w półśnie:
- Tak, tak…tak, tak… i coś jeszcze mruczał, ale co, tego Pingwiś nie mógł zrozumieć. Mama zbywała Pingwisia co rusz to nowymi wymówkami: wieszam pranie, wycieram talerze, gotuję obiad, karmię Pinipini.
Pingwiś nudząc się niecierpliwie wypatrywał taty, który lada moment miał powrócić z codziennego połowu ryb. Po upływie godziny na horyzoncie pojawił się tata. Pingwiś wybiegł mu naprzeciw krzycząc z całych sił:
- Tato, tato ile ryb udało ci się dzisiaj złowić?
- Witaj synku. Złowiłem trzy duże ryby, będzie wspaniała kolacja - odpowiedział tata dumny z udanego połowu.
- Tato, a czy zabierzesz mnie jutro na ryby? Proszę, proszę…
- Cóż, myślę, że jesteś już na tyle duży, że możemy o tym pomyśleć. Wiesz, że trzeba wstać wcześnie rano i że łowienie ryb nie jest zabawą a często długim oczekiwaniem, które może się wydawać nudne – tłumaczył tata pingwin.
- Tato, ale ja bardzo chciałbym się ponudzić w inny sposób niż zwykle – przekonywał Pingwiś.
- Zatem dobrze, zgadzam się, ale musimy jeszcze zapytać mamę – tata dał się szybko przekonać, dumny, że Pingwiś jest zainteresowany połowem ryb.
Po czym razem chwycili za sznurek przywiązany do sanek, w których tata przewoził sprzęt wędkarski i złowione ryby i potuptali do lodowego domku, rozmawiając o tym jak trzeba się przygotować do jutrzejszej wyprawy.
Z domku unosił się już smakowity zapach rybnej zupy, którą mama ugotowała dzisiaj na obiad. Pinipini siedziała na kolanach dziadka, który mruczał jej do ucha piosenkę „O białym niedźwiedziu”, a mama krzątała się w kuchni. Pingwiś wpadł z wielkim pędem do domku i ile sił w pingwinkowych płucach zakrzyknął:
- Mamo, tata zabiera mnie jutro na ryby. Musisz się tylko zgodzić. Proszę zgódź się, zgódź…
- Nie mam nic przeciwko synku, ale to wiąże się z wczesną pobudką – Czy dasz radę? Przecież nie lubisz wcześnie wstawać.
- Wstanę mamo. Na pewno – zapewniał mamę Pingwiś.
- Dobrze, w takim razie siadajcie do stołu, bo zupa stygnie – powiedziała mama nieco wzruszona tym, że jej mały synek rośnie tak szybko i że już jutro wyruszy na swój pierwszy połów ryb.
Wieczorem, przy kolacji, dziadek opowiadał o swojej pierwszej wyprawie na ryby i Pingwiś słuchał opowieści z zapartym tchem. Potem przyszykowali z tatą sprzęt i mama powiedziała: - Pingwisiu, już najwyższa pora żebyś położył się spać, jeśli chcesz następnego dnia wcześnie wstać.
Pingwiś miał jednak jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia, a gdy wreszcie położył się w łóżeczku, co chwilę wstawał aby zapytać tatę o szczegóły jutrzejszej wyprawy. Mama upominała go:
- Śpij już synku, bo nie obudzisz się jutro.
Ale pingwinek chciał jeszcze pooglądać książeczkę z obrazkami. W końcu zasnął. Śniła mu się wielka ławica ryb, która mieniła się wszystkim barwami tęczy. Ławicy przewodziła wielka Złota Ryba, za którą Pingwiś gonił z całych sił. Ryba w pewnym momencie zatrzymała się i oślepiła pingwinka złotym blaskiem. Pingwinek obudził się i okazało się, że to nie ryba, a promienie słońca zaglądając do domku przez okno świecą mu prosto w oczy. Słońce było już bardzo wysoko na niebie, a w domku nie było nikogo. Pingwiś wypadł przed dom i ujrzał mamę bawiącą się z Pinipini i dziadka drzemiącego jak zwykle na leżaku.
- Mamo, co się stało? Dlaczego tata mnie nie obudził? Ja tak bardzo chciałem iść na ryby – wołał prawie przez łzy Pingwiś. Było mu bardzo smuto.
- Synku, oboje z tatą próbowaliśmy cię zbudzić, ale spałeś tak mocno, że nam się nie udało i tata był zmuszony wyruszyć sam – tłumaczyła mama głaszcząc potarganą czuprynę pingwinka. – Niestety, położyłeś się wczoraj zbyt późno i dlatego nie mogłeś się rano obudzić. Spróbuj dziś wieczorem położyć się o właściwej porze, a wtedy jutro tata zabierze cię na ryby.
- Tak zrobię mamo. Nie chcę przespać kolejnej wyprawy – postanowił Pingwiś.
Wieczorem, przy kolacji, dziadek opowiedział historię ze swojego dzieciństwa:
- To było tak - opowiadał dziadek. Wybrałem się z moim tatą na ryby i też nie chciałem poprzedniego wieczoru wcześniej położyć się spać. Co prawda udało mi się rano zbudzić, ale potem gdy stałem nad przeręblą i obserwowałem spławik, poczułem się straszliwie senny i usnąłem na stojąco. Zbudził mnie dopiero ogromny chlupot i zimno wody, do której wpadłem. Nie udało mi się tego dnia złowić żadnej ryby, bo musiałem szybko wrócić do domu.
- Każdy Pingwin musi się porządnie wyspać przed połowem i nie tylko. O tak, tak – wygłosił dziadek, unosząc znacząco skrzydło do góry.
Tego dnia Pingwiś szybko położył się w łóżeczku, a rano bez problemu wstał i ruszył z tatą na połów. Łowienie ryb okazało się bardzo ciekawym zajęciem i Pingwinek ani chwili się nie nudził. Tata opowiadał mu różne historie, jakie przytrafiły mu się podczas połowów, a poza tym zjedli wspólnie przepyszne kanapki, które przygotowała mama. Razem z tatą złowili dziesięć ryb i dumni ze swojej zdobyczy powrócili do domu. Mama powitała ich pyszną, rozgrzewającą rybną zupą i powiedziała:
- Synku, jestem z ciebie bardzo dumna.
I mocno przytuliła do siebie pingwinka. Pingwiś był w tej chwili najszczęśliwszym pingwinkiem na świecie.
Powyższą bajkę napisałam natchniona gadulstwem naszego synka przed zaśnięciem. Zawsze wtedy pojawiają się setki pytań, które nie mogą zaczekać do rana:), a rano...ciężko się wstaje do przedszkola:)
Poniżej kilka rad odnośnie zasypiania:
Mama była tego dnia mocno zajęta wielkim praniem, dziadek przysypiał na leżaczku, wygrzewając się w promieniach polarnego słońca, a mała siostrzyczka słodko spała w kołysce, do której mama przywiązała długi sznurek, którego koniec owinęła wokół swojej prawej nogi.
Mama wolno krzątając się wprawiała w ruch kołyskę - co było takim kołysaniem na odległość. Pingwiś nudził się. Co chwilę podbiegał to do mamy, to do dziadka i mówił:
- Nuuudzi mi się.
Dziadek potakiwał dziobem w półśnie:
- Tak, tak…tak, tak… i coś jeszcze mruczał, ale co, tego Pingwiś nie mógł zrozumieć. Mama zbywała Pingwisia co rusz to nowymi wymówkami: wieszam pranie, wycieram talerze, gotuję obiad, karmię Pinipini.
Pingwiś nudząc się niecierpliwie wypatrywał taty, który lada moment miał powrócić z codziennego połowu ryb. Po upływie godziny na horyzoncie pojawił się tata. Pingwiś wybiegł mu naprzeciw krzycząc z całych sił:
- Tato, tato ile ryb udało ci się dzisiaj złowić?
- Witaj synku. Złowiłem trzy duże ryby, będzie wspaniała kolacja - odpowiedział tata dumny z udanego połowu.
- Tato, a czy zabierzesz mnie jutro na ryby? Proszę, proszę…
- Cóż, myślę, że jesteś już na tyle duży, że możemy o tym pomyśleć. Wiesz, że trzeba wstać wcześnie rano i że łowienie ryb nie jest zabawą a często długim oczekiwaniem, które może się wydawać nudne – tłumaczył tata pingwin.
- Tato, ale ja bardzo chciałbym się ponudzić w inny sposób niż zwykle – przekonywał Pingwiś.
- Zatem dobrze, zgadzam się, ale musimy jeszcze zapytać mamę – tata dał się szybko przekonać, dumny, że Pingwiś jest zainteresowany połowem ryb.
Po czym razem chwycili za sznurek przywiązany do sanek, w których tata przewoził sprzęt wędkarski i złowione ryby i potuptali do lodowego domku, rozmawiając o tym jak trzeba się przygotować do jutrzejszej wyprawy.
Z domku unosił się już smakowity zapach rybnej zupy, którą mama ugotowała dzisiaj na obiad. Pinipini siedziała na kolanach dziadka, który mruczał jej do ucha piosenkę „O białym niedźwiedziu”, a mama krzątała się w kuchni. Pingwiś wpadł z wielkim pędem do domku i ile sił w pingwinkowych płucach zakrzyknął:
- Mamo, tata zabiera mnie jutro na ryby. Musisz się tylko zgodzić. Proszę zgódź się, zgódź…
- Nie mam nic przeciwko synku, ale to wiąże się z wczesną pobudką – Czy dasz radę? Przecież nie lubisz wcześnie wstawać.
- Wstanę mamo. Na pewno – zapewniał mamę Pingwiś.
- Dobrze, w takim razie siadajcie do stołu, bo zupa stygnie – powiedziała mama nieco wzruszona tym, że jej mały synek rośnie tak szybko i że już jutro wyruszy na swój pierwszy połów ryb.
Wieczorem, przy kolacji, dziadek opowiadał o swojej pierwszej wyprawie na ryby i Pingwiś słuchał opowieści z zapartym tchem. Potem przyszykowali z tatą sprzęt i mama powiedziała: - Pingwisiu, już najwyższa pora żebyś położył się spać, jeśli chcesz następnego dnia wcześnie wstać.
Pingwiś miał jednak jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia, a gdy wreszcie położył się w łóżeczku, co chwilę wstawał aby zapytać tatę o szczegóły jutrzejszej wyprawy. Mama upominała go:
- Śpij już synku, bo nie obudzisz się jutro.
Ale pingwinek chciał jeszcze pooglądać książeczkę z obrazkami. W końcu zasnął. Śniła mu się wielka ławica ryb, która mieniła się wszystkim barwami tęczy. Ławicy przewodziła wielka Złota Ryba, za którą Pingwiś gonił z całych sił. Ryba w pewnym momencie zatrzymała się i oślepiła pingwinka złotym blaskiem. Pingwinek obudził się i okazało się, że to nie ryba, a promienie słońca zaglądając do domku przez okno świecą mu prosto w oczy. Słońce było już bardzo wysoko na niebie, a w domku nie było nikogo. Pingwiś wypadł przed dom i ujrzał mamę bawiącą się z Pinipini i dziadka drzemiącego jak zwykle na leżaku.
- Mamo, co się stało? Dlaczego tata mnie nie obudził? Ja tak bardzo chciałem iść na ryby – wołał prawie przez łzy Pingwiś. Było mu bardzo smuto.
- Synku, oboje z tatą próbowaliśmy cię zbudzić, ale spałeś tak mocno, że nam się nie udało i tata był zmuszony wyruszyć sam – tłumaczyła mama głaszcząc potarganą czuprynę pingwinka. – Niestety, położyłeś się wczoraj zbyt późno i dlatego nie mogłeś się rano obudzić. Spróbuj dziś wieczorem położyć się o właściwej porze, a wtedy jutro tata zabierze cię na ryby.
- Tak zrobię mamo. Nie chcę przespać kolejnej wyprawy – postanowił Pingwiś.
Wieczorem, przy kolacji, dziadek opowiedział historię ze swojego dzieciństwa:
- To było tak - opowiadał dziadek. Wybrałem się z moim tatą na ryby i też nie chciałem poprzedniego wieczoru wcześniej położyć się spać. Co prawda udało mi się rano zbudzić, ale potem gdy stałem nad przeręblą i obserwowałem spławik, poczułem się straszliwie senny i usnąłem na stojąco. Zbudził mnie dopiero ogromny chlupot i zimno wody, do której wpadłem. Nie udało mi się tego dnia złowić żadnej ryby, bo musiałem szybko wrócić do domu.
- Każdy Pingwin musi się porządnie wyspać przed połowem i nie tylko. O tak, tak – wygłosił dziadek, unosząc znacząco skrzydło do góry.
Tego dnia Pingwiś szybko położył się w łóżeczku, a rano bez problemu wstał i ruszył z tatą na połów. Łowienie ryb okazało się bardzo ciekawym zajęciem i Pingwinek ani chwili się nie nudził. Tata opowiadał mu różne historie, jakie przytrafiły mu się podczas połowów, a poza tym zjedli wspólnie przepyszne kanapki, które przygotowała mama. Razem z tatą złowili dziesięć ryb i dumni ze swojej zdobyczy powrócili do domu. Mama powitała ich pyszną, rozgrzewającą rybną zupą i powiedziała:
- Synku, jestem z ciebie bardzo dumna.
I mocno przytuliła do siebie pingwinka. Pingwiś był w tej chwili najszczęśliwszym pingwinkiem na świecie.
Powyższą bajkę napisałam natchniona gadulstwem naszego synka przed zaśnięciem. Zawsze wtedy pojawiają się setki pytań, które nie mogą zaczekać do rana:), a rano...ciężko się wstaje do przedszkola:)
Poniżej kilka rad odnośnie zasypiania:
- im dziecko starsze tym z reguły proces zasypiania jest łatwiejszy, są już wypracowane rytuały (stała pora kąpieli i układania się w łóżku, czytanie bądź opowiadanie bajki, słuchanie spokojnej muzyki)
- przed snem należy unikać aktywnych, głośnych zabaw, oglądania filmów, po których trudno będzie zasnąć
- jeżeli dziecko nie akceptuje ciemności pozostawiać mu włączoną lampkę (kilkulatki to prawdziwi eksperci od wymyślonych stworów/straszydeł/duchów, które przeszkadzają w zaśnięciu - na spokojnie należy dziecku wyjaśnić, że powyższe stworzenia nie istnieją i że są tylko tworami ludzkiej wyobraźni)
- pojawiają sie też przemyślenia na temat realnych zagrożeń - śmierć kogoś bliskiego, powódź bądź pożar czy inna katastrofa - należy spokojnie z dzieckiem na dany temat porozmawiać i nie zostawiać "otwartego tematu" na noc, oczywiście przytulić i zapewnić, że nic mu w tej chwili nie grozi
- nadal bardzo ważna w zasypianiu jest obecność ulubionej przytulanki:)
Jestem jak ten Pingwiś,wieczorem tak miło się siedzi i zawsze jest mnóstwo rzeczy ciekawszych od spania a rano...oczka na zapałki i do pracy:)
OdpowiedzUsuń