Ostatnio wiele osób zadaje mi pytanie:
Jak ty to robisz, że sobie dajesz radę?
Jak ty to robisz, że sobie dajesz radę?
Zaczęłam się już zastanawiać czy może mój wygląd zewnętrzny o tym świadczy, może mam jakiś obłęd w oczach i nie zdaję sobie z tego sprawy?
Spuszczam to jednak na karb zainteresowania jak wyrobić można z trójką dzieci.
Otóż można.
Można je nakarmić, ubrać, przewietrzyć, przytulić, pobawić się z nimi i odrobić lekcje, a wieczorem zaśpiewać kołysankę i przeczytać kolejny rozdział kolejnej książki.
Można przy tym piec i gotować, prowadzić blog, kręcić filmiki i pisać bajki i jeszcze przez telefon porozmawiać.
Bo matka-kulinarka potrafi...
Jak?
- musi być jak jednoręki bandyta - w drugiej ręce trzyma przecież dziecko. Okazuje się, że ręka nietrzymająca dziecka może wykonywać naprawdę wiele czynności.
- karmiąc piersią i pisząc jednocześnie (dłoń matki jest w stanie rozciągnąć się i objąć całą klawiaturę - jednak duże P jest wciąż problemem, staram się go unikać na początku zdań, ale mnie prześladuje (dla wyjaśnienia - druga ręka podtrzymuje dziecko karmione)
- jedną nogą kołysząc kołyskę na kółkach (na dłuższą metę nie polecam - biodro mi trochę wysiadło), drugą nogą łapiąc równowagę. Ręce w tym czasie wolne - mogą np. obierać ziemniaki lub siekać cebulę.
- gotując i pomagając w odrabianiu lekcji (w międzyczasie odpisując na maile i pisząc wierszyk - warunkiem jest to, żeby komputer stał w kuchni (z dala od kuchenki i zlewu)
- można gotować i rozmawiać przez telefon jednocześnie popijając i zachwalając wyimaginowane zupki i herbatki wyprodukowane przez dziecko (trzeba mieć przy tym wyrozumiałych rozmówców)
- można oglądać ulubiony serial (przydaje się nagrywarka) jednocześnie piekąc ciasto (dźwięk miksera jest lepszy od wszystkich kołysanek), wieszając pranie i reagując na nawoływania z łazienki, trzeba tylko umiejętnie korzystać z funkcji "stop klatka". Jeden odcinek dzieli się co prawda na wiele małych części, ale po pewnym czasie można przywyknąć.
- uczyć przez doświadczenie czyli angażować do pomocy starsze dzieci (i to nie w kategorii wyzysk czy wykorzystanie, ale rozwijanie zdolności manualnych, poznawczych, estetycznych itd.), późniejsi życiowi partnerzy będą matce-kulinarce za to wdzięczni.
- w nocy, podczas karmienia, jest czas na zaplanowanie menu czy wymyślenie jakiejś nowej potrawy. Matka-kulinarka czasu nie marnuje.
Matka-kulinarka ma też wiele innych ciekawych cech, ale o tym kiedy indziej, bo właśnie minutnik (baaardzo przydatne urządzenie) daje znak, że kasza powinna już być gotowa.
A że czasem nie wszystko jest idealne, sterylne i w równą kosteczkę?
A kto powiedział, że ma być?
A kto powiedział, że ma być?
Ania jesteś wspaniałą matką, żoną oraz przyjaciółką! Można wiele od Ciebie się uczyć:)Paulina
OdpowiedzUsuńPaulina - dziękuję:) Będę się dalej starać:)
UsuńOczywiście, że nie musi być. Po co komu idealnie równa kosteczka. Wystarczy równa matka :)
OdpowiedzUsuńKabamaiga - marchewka w kosteczkę, ubrania w kosteczkę, lśniące szyby w oknach itp.:) Już dawno odpuściłam. Wolę bajkę przeczytać albo zrobić coś dla siebie:)
UsuńAniu, jesteś wspaniała :)
OdpowiedzUsuńGrażyna - Ty z pewnością wiesz jak to jest:)
UsuńAniu, zawsze cenię sobie takich ludzi. Dobra organizacja to podstawa. Dzieci też chętniej pomagają gdy się je odpowiednio zainspiruje w formie zabawy. Znam to z własnego doświadczenia z trójką dzieciaków. Uwielbiam oglądać Was na filmikach. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńAga - też uważam, że grunt to dobra organizacja. Mój mąż czasem na to poukładanie narzeka, ale też i docenia:)
UsuńPonoć im więcej ma sie obowiązków tym lepej sobie czas potrafimy zorganizować-dla mnie Ty jesteś mistrzem:)
OdpowiedzUsuńPucinka21 - jak to mawiają, człowiek spręża zwieracze:):):)
UsuńKabamaiga dobrze pisze! zgadzam się z nią w pełni :]
OdpowiedzUsuńKarmeel-itka - :)
UsuńAniu,
OdpowiedzUsuńz takim nożem to wszystko musi być w równą kosteczkę...
A ja wiem,że można.
To kwestia wnętrza i nastawienia do życia.
Trzymaj się dzielna matko!
Amber - to mój ulubiony nóż "szefa kuchni":) Od razu widać kto w domu rządzi:)
UsuńJa mam jednego Bąbla i bloga :) temat jest mi bliski :)
OdpowiedzUsuńAgata - czasem jest tak, że z jednym jest więcej pracy niż z trojgiem (ja chodziłam bardziej zmęczona z jednym dzieckiem niż obecnie - kwestia logistyki i przede wszystkim doświadczenia)
UsuńAniu, dołączam do zachwytów nad Twoją pomysłowością i dzielnością! Super opisałaś jak sprawy się mają :)
OdpowiedzUsuńOla - to tylko wycinek rzeczywistości:) Wiesz jak jest:)
UsuńOdpowiednio wcześniej przeprowadzona inwestycja czasowa przy wychowywaniu pierwszych dzieci owocuje tym że ma się mniej roboty przy wychowywaniu następnych ;)
OdpowiedzUsuńO wiele łatwiej jest pisać wierszyki niż rzeźbić, zajmować się tworzeniem wymagających prac artystycznych od szycia po biżuterie gdzie pełno jest igieł, nożyków drobnych przedmiotów przypominających do złudzenia cukierki lub inne niebezpieczne przedmioty o wiele atrakcyjniejsze niż klocki. Już nie wspominając o pracy typu "nudne" ślęczenie przy komputerze przy tworzeniu stron czy grafiki.
No i filmy - jak najbardziej pod warunkiem że nie jest to Walking Dead, Dexter, AHS czy chociażby Supernatural gdzie trup, krew i flaki ścielą się gęsto.
A rozmowy telefonicznej nie musisz przeprowadzać ze swoim klientem ;)
Redukując całą siebie, swoje pasje, zainteresowania i potrzeby do spraw około dziecięcych ;) nagle się okazuje że można mówić jak to wszystko jest proste, jak się jest super ekstra, że życie jest idealne i jedyny problem to nierówne kosteczki tylko trzeba siedzieć cicho w kwestii że przestaje się być sobą ;) no ale niektórym to nie przeszkadza, spełniają się w roli stereotypowej Matki Polki.
Żeby nie było - jestem daleka od krytyki, sama jestem szczęśliwą mamą ale uważam że uczciwie jest pokazać cały obraz bo potem słyszymy o kolejnej Katarzynie W. (która jest po części tworem takiej właśnie propagandy idealnego matczynego życia)
Aniko - nie chciałam tu macierzyństwa lukrować:)Opisałam jakiś fragment. Wiadomo, że rola matki to wiele płaszczyzn i pisać by o tym można dłuuugo:) Grunt to nie zakopać się w pieluchach, kleikach itp. Nawet jeśli na początku to tylko pisanie wierszyków czy gotowanie lub obejrzenie ulubionego serialu (a propos oglądam Ostry Dyżur...tam też krwawo:)). Wiem jak to jest mieć dziecko i pracować zawodowo...ciężki kawał chleba.
UsuńWspominanie tu o K.W w jakimkolwiek kontekście jest niestosowne.Moje zdanie. Dajesz radę Sisu, bo zawsze miałaś takie cechy jak systematyczność,odpowiedzialność, pilność,zaradność, odwagę i wiele innych do tego dodać intelekt i jest nasza Kulinarka:)Ciągle się rozwijasz ale od kiedy masz dzieci to następuje po prostu lawinowo:)
OdpowiedzUsuńRybitek - bardzo miło mi to czytać:) Ja Ciebie też:)
UsuńWytrwałości, cierpliwości i dalszego zapału do pracy :*
OdpowiedzUsuńDusia - przyda się:)
UsuńDzielna dziewczyna jesteś :)Ale w czasie drzemki dzieci okna też da się umyć (żartuję!) :) A ze swojego doświadczenia dodam, że używając jednej nogi do kołysnia, łapiąc na drugiej równowagę można perfekcyjnie pomalować też rzęsy :)
OdpowiedzUsuńIwona - nie do końca z tymi oknami, bo złośliwe nie chcą spać w tym samym czasie. Są zsynchronizowane - jedna zasypia, druga się budzi:)Z rzęsami to jeszcze nie próbowałam, ale wierzę, że można:)
UsuńGrunt, to zsynchronizować towarzystwo, a wyobrażam sobie, że to matczyne MBA !!!! :) Wierzę w Ciebie! Matka cyborg takie rzeczy łyka na śniadanie, albo nie umaluje sobie rzęs! Też można! A tak na marginesie: podziwiam !!!!
UsuńDziękuję i mam nadzieję, ze ten tekst nie został odebrany jako użalanie się nad sobą;) Chciałam tylko odpowiedzieć pytającym:)
Usuńpodziwiam! :)
OdpowiedzUsuńSzana - :)
UsuńTeż podziwiam. Nie mam dzieci, ale mam koleżankę, która ma trójkę - jak ją odwiedzam to nie mam pojęcia, jak ta dziewczyna daje sobie radę. Ja bym zwariowała po dwóch dniach. Darzę takie osoby wielkim szacunkiem i podziwem - ja bym nie umiała.
OdpowiedzUsuńA duże "P" można zrobić z prawym shiftem - działa tak samo jak lewy, a jest dużo bliżej :)
Gin - nie uwierzysz, ale ja walczę z tym dużym P, a to takie proste...padłam:):):)Nie ma to jak przyzwyczajenie...Dziękuję:)
UsuńAniu ! Pozdrawiam i kibicuję !!! Blog bardzo mi się podoba,gartuluję! "Bajkowe smaki są" w ulubionych,uważam że są świetne. Już pisałam do Oli, że nie tak dawno Was "odkryłam". Napewno skorzystam z wielu przepisów. Pozdrowienia - Sylwia
OdpowiedzUsuń