Jak co roku odbył się u nas maraton wypiekania pierniczków.
Tym razem skorzystałam z przepisu rodzinnego Joli, wielokrotnie przez nią wypróbowanego.
Porcja jest ogromna, ale połowy i tak już nie ma, choć do świąt jeszcze kilka dni.
Najładniejsze egzemplarze zamknęłam w "świątecznej puszce" i strzegę niczym Cerber 😉. Jest szansa, że dotrwają!
Pierniki są od razu miękkie, nie są mocno słodkie, więc dodatek lukru jest jak najbardziej na miejscu.
Składniki:
Pierniczki studzić na kratce. Ostudzone można polukrować. Przechowywać w zamkniętym pojemniku.
Wpis dodaję do 10-tego Festiwalu Pierniczków:
Tym razem skorzystałam z przepisu rodzinnego Joli, wielokrotnie przez nią wypróbowanego.
Porcja jest ogromna, ale połowy i tak już nie ma, choć do świąt jeszcze kilka dni.
Najładniejsze egzemplarze zamknęłam w "świątecznej puszce" i strzegę niczym Cerber 😉. Jest szansa, że dotrwają!
Pierniki są od razu miękkie, nie są mocno słodkie, więc dodatek lukru jest jak najbardziej na miejscu.
Składniki:
- 7 szklanek mąki
- 1 szklanka drobnego cukru
- 1 szklanka płynnego miodu
- 4 jajka
- 1 szklanka mleka
- 1 łyżka sody oczyszczonej
- 50 g masła (rozpuszczonego i ostudzonego)
- 1 opakowanie przyprawy do piernika
- 4 łyżki kakao
Wszystkie składniki umieścić w dużej misce i zagnieść lub zmiksować ze sobą - używam miksera ze spiralnymi końcówkami. Miskę owinąć folią i wstawić do lodówki na 24 h. Ciasto początkowo jest dość luźne, ale po schłodzeniu jest idealnie elastyczne.
Odrywać porcje ciasta i wałkować na placek ok. 4-5 mm (podczas wałkowania lekko podsypywać mąką). Wycinać kształty i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec 8-10 minut w 180 stopniach (ja piekłam 10, ale wszystko zależy od piekarnika - spód pierniczka powinien być leciutko zarumieniony, piernik powinien pozostać miękki)
Pierniczki studzić na kratce. Ostudzone można polukrować. Przechowywać w zamkniętym pojemniku.
Wpis dodaję do 10-tego Festiwalu Pierniczków:
Aniu bardzo się cieszę, że skorzystałaś z tego przepisu ... u nas nie ma Świąt bez tych pierniczków, a ogólnie to wypiekamy je już od października najczęściej ... i nigdy się nam nie nudzą:). Buziaków moc
OdpowiedzUsuńJolu - jeszcze raz bardzo dziękuję za ten przepis! :)
UsuńPierniczkowa zasada numer jeden - nieważne, jak wielka jest porcja. I tak co najmniej połowa nie dotrzyma do świąt :D.
OdpowiedzUsuńEvi - zgadza się. Pomijam, że nie tylko te robiłam ;)
UsuńWyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńJa też pierniczków piekę duże porcje, a znikają ww zastraszającym wręcz tempie ;)
Jola mówiła mi o nich, tylko chyba w tym roku już nie dam rady. No chyba, że trzeba będzie dorabiać przed Sylwestrem ;)
OdpowiedzUsuńŚliczności ! :)
OdpowiedzUsuń