Chleb orkiszowy ubijany, upieczony w ramach lutowej piekarni organizowanej przez Anię z Kuchennymi drzwiami.
Chleb wybrała dla nas Ania z bloga Nie tylko na słodko
Robiłam do niego dwa podejścia i mimo wszystko nie jestem ostatecznie zadowolona z efektu końcowego, ale chleb w smaku był naprawdę bardzo smaczny.
O pierwszym podejściu napiszę jeszcze na końcu wpisu :)
Składniki (na dwa duże chleby):
Chleb wybrała dla nas Ania z bloga Nie tylko na słodko
Robiłam do niego dwa podejścia i mimo wszystko nie jestem ostatecznie zadowolona z efektu końcowego, ale chleb w smaku był naprawdę bardzo smaczny.
O pierwszym podejściu napiszę jeszcze na końcu wpisu :)
Składniki (na dwa duże chleby):
- 160 g mąki orkiszowej razowej
- 840 g mąki orkiszowej
- 10 g świeżych drożdży
- 20 g soli
- ok. 800 g wody - należy zmniejszyć ilość (najlepiej wyjść od połowy i ewentualnie zwiększyć)
Mąki wymieszać, dodać i rozetrzeć drożdże, dodać sól i wodę. Ubijać ciasto na wysokich obrotach miksera, (końcówka taka jak do ubijania białek, lub ewentualnie hak), do momentu aż ciasto nie będzie przyklejało się do boków miski. Zeskrobać miękkie ciasto z trzepaczki, miskę starannie przykryć i odstawić na noc do lodówki. Następnego dnia wyjąć ciasto z lodówki i pozostawić w temperaturze pokojowej na 2-3 h dla ocieplenia przed dalszym formowaniem. Delikatnie wyjąć ciasto na omączony blat i oprószyć mąką po wierzchu. Podzielić ciasto na cztery równe prostokąty. Ostrożnie, żeby nie naruszyć struktury ciasta, skręcać ze sobą po dwa paski na kształt warkocza. W ten sposób powstaną dwa bochenki. Chleby przełożyć na blaszki wyłożone papierem do pieczenia. Pozostawić do wyrośnięcia, maja prawie podwoić swoją objętość. Rozgrzać piekarnik, z kamieniem do pieczenia do 250 st C. Obficie spryskać piekarnik wodą. Zsunąć bochenek wraz z papierem na kamień w piekarniku. Ponownie spryskać piekarnik i powtórzyć to po 1 min. Po 5 min. pieczenia, obniżyć temperaturę do 210 st C i piec jeszcze 20-30 min. Upieczone chleby studzić na kratce.
Tak jak już wspomniałam, piekłam dwukrotnie, za pierwszym razem z połowy porcji. Drugi chleb (ten z pierwszego zdjęcia) to 1/4 porcji. Pierwszy był wielki i wił się na blaszce niczym tłusty waż (na zdjęciu Ewa trzyma ok. 1/3 całości) i wyszedł bardziej blady. Nazwałam go anakondą. Ewa za to zaproponowała:
- Mamusiu, czy możemy ten chleb nazwać nieborakiem? :)
Szczerość dzieci jest bezcenna! :)
Szczerość dzieci jest bezcenna! :)
Razem ze mną chleb upiekli:
Aniu,
OdpowiedzUsuńTwój jest piękny!
Widziałaś mój...masakra.
Dziękuję za Twój czas w lutowym wypiekaniu!
Aniu - piękny to za dużo powiedziane :) Nieborak :) Ale jest nowe doświadczenie.
UsuńNieborak :)
OdpowiedzUsuńNieborak orkiszowy :)
UsuńDrugi chleb fantastycznie upieczony, a pierwszy świetnie nazwany i sfotografowany! Dziękuję za lutowe wspólne chwile przy piekarniku!
OdpowiedzUsuńKamila - drugi też wyobrażałam sobie nieco inaczej :), a wyszedł taki pół-nieborak :)
UsuńSmakowity Nieborak Ci się upiekł! dziękuję za wspólne pieczenie!
OdpowiedzUsuńWiewióra - smaczny był to fakt :) Ja również dziękuję!
UsuńCudnie nazwany chlebek - nieborak - ile w tej nazwie ciepła i dziecięcej wrażliwości.
OdpowiedzUsuńDla takich chwil warto sie spotkać, choćby wirtualnie.Pozdrawiam
Smakowe kubki - zauważyłam, że dzieci w ogóle chleby przyjmują z wielkim ciepłem i troską. To bywa rozczulające :)
UsuńKażdy chlebowy nieborak ma swój urok, dostarcza innym radości i o to chodzi w realizacji piekarskiej pasji. Pozdrawiam i do kolejnego spotkania.
OdpowiedzUsuńGucio - dokładnie tak :) A takie nieboraki szczególnie - bo docenia się wtedy te bardziej udane ;)
UsuńŚliczny ten nieborak:) .... Aniu a zdjęcia Córeczki jak zwykle zachwycają:)
OdpowiedzUsuńJola - dziękuję Jolu :)
UsuńMina córeczki trzymającej nieboraka jest naprawdę urocza.:))
OdpowiedzUsuńDrugie podejście wygląda na całkiem udane.:)
Konwalie w kuchni - smakowo niby oba były udane hihi :)
UsuńMój to dopiero brzydal, a Twój wygląda całkiem całkiem:-) Aniu jeszcze ja piekłam, tylko z publikacją się zagapiłam;-)
OdpowiedzUsuńMarzena - byłam, widziałam i wcale nie brzydki :) Fajnie, że też upiekłaś:)
UsuńPiękny nieborak, nie narzekaj :-)
OdpowiedzUsuńAgata - no nie narzekam :) wesoło było :)
UsuńOj tam! Najważniejsze, że smakował :)! Dziękuję za wspólne pieczenie i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUgotujmytp.pl - pewnie, że najważniejsze :)
UsuńFajny nieborak ha ha, ważne ze smakował i dzieci miały radośc. Dziękuję za wspólne pieczenie.
OdpowiedzUsuńnie jest taki zły, nie narzekaj! mój nie wyrósł ale powtórzę wypiek! dzięki za wspólnie spędzony czas:)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba Twój nieborak:-). Ale faktycznie zajmuje dużo miejsca w czasie pieczenia, mój panoszył się po całej blaszce:-). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzieci w swych ocenach są bezbłędne :) Dziękuję za wspólne pieczenie!
OdpowiedzUsuńNieborak..a jaki fajny...dzieki za wspolne pieczenie.
OdpowiedzUsuńSłodki ten nieborak :)) mój pierwszy kojarzył mi się z aligatorem :)
OdpowiedzUsuńAniu, to moje Zet też wiło się jak wąż ;)))
OdpowiedzUsuńDzieci są super w swoich tekstach ;)