07:00

Sardyńskie gnocchetti z boczkiem i groszkiem + KONKURS

W ramach naszego wspólnego cyklu Viva la pasta! zapraszam do zapoznania się z przepisem na Gnocchetti sardi con pancetta e piselli, czyli Sardyńskie gnocchetti z boczkiem i groszkiem. 
Tu (klik) możecie obejrzeć wegetariańską wersję Aleksandry, różniącą się również tym, że makaron został przygotowany z semoliny i wody. Ja tym razem przygotowałam makaron z mąki pszennej i jajek. 
Gnocchetti przygotowałam, dzięki deseczce, która przyjechała do mnie z Toskanii:)
Jeżeli też macie ochotę na wejście w posiadanie takiego sprzętu to zapraszam do wzięcia udziału w makaronowym konkursie (szczegóły na końcu wpisu).

Składniki makaronu (porcja na 4 głodne osoby):

  • 400 g mąki pszennej 
  • 4 jajka
Podane składniki wymieszać ze sobą (ja używam do tego miksera ze spiralnymi końcówkami) i zagnieść gładkie ciasto. 
Z ciasta formować wałki o średnicy ok. 1 cm i ciąć je na ok. 0,5 cm długości kawałki. 


Przy pomocy deseczki formować gnocchetti. Makaron gotować w osolonej wodzie ok. 6 minut.


Składniki sosu:
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oliwy
  • 80 g wędzonego boczku (zwiększyłam ilość do 160 g)
  • 250 g zielonego groszku (świeżego lub mrożonego)
  • 350 ml przecieru pomidorowego (z kartonika)
  • sól, pieprz







Czosnek posiekać i podsmażyć na oliwie. Dodać boczek pokrojony w małe plasterki i zielony groszek. Całość zalać przecierem pomidorowym. Dusić ok. 15 minut pod przykryciem. Jeśli sos jest zbyt gęsty można dodać kilka łyżek wody. Doprawić do smaku solą i pieprzem. 











 KONKURS

Pod tym postem należy pozostawić odpowiedź na pytanie:

"Jaką potrawę makaronową z dzieciństwa najlepiej wspominasz i dlaczego?"


Osoba, której wypowiedź najbardziej urzeknie prowadzącą blog, otrzyma nagrodę:  
deseczkę do formowania gnocchetti - prosto ze słonecznej Toskanii. 

Konkurs trwa od 29.04.2013 r.do 05.05.2013 r. 
W dniu 06.05.2013 r. zostanie ogłoszony Zwycięzca konkursu (osoby nie prowadzące bloga bardzo proszę o pozostawienie adresu mailowego i imienia lub nicka). Nagroda zostanie przesłana pocztą na podany przez Zwycięzcę adres. 

20 komentarzy:

  1. Viva la pasta! Niech zyja przepisy makaronowe. Mniam mniam z samego rana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksandra - zjadłabym znowu, nawet na śniadanie:)

      Usuń
  2. Gdy byłam mała (och jak daaawno to było) gdy tylko moja babcia wspomniała o makaronie na obiad wyruszałam do ogródka zbierać w koszulkę pomidory, cebulkę, czosnek, koperek, marchewkę, fasolkę i groszek cukrowy, wysypywałam z koszulki na stół kuchenny i czekałam, aż moja Babunia zamieni je w przepyszny sos pomidorowy

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście makaron z serem! Prostota to cecha tego dania, a jednak smak pozostaje to dziś ! Odtwarzany milion razy w celu powrotu do beztroskich lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc najlepiej wspominam rosół. Ach, co to było za misterium. Babcia nastawiała warzywa i mięso, potem zdejmowała białą emaliowaną łyżką cedzakową szumowiny. Makaronem zajmował się Dziadek. Zagniatał z namaszczeniem ciasto, wałkował cienko, cieniutko, składał, oprószał mąką, kroił w długie, cienkie paseczki i rozkładał na starym, pociętym białym stole, żeby wyschły.
    Potem nadciągała rodzina, robiło się gwarno, moja Mama broniła makaronu przed łakomczuchami, i sama po cichu wyjadała go z durszlaka, reszta gości zawzięcie walczyła z Babcią, która sypała w talerze szalone ilości natki pietruszki...
    Do tej pory, gdy wałkuję makaron do rosołu, widzę oczami wyobraźni stare, zgrubiałe, spracowane ręce Dziadka, takie szorstkie, a jednocześnie czułe i precyzyjne. Od lat próbuję rozwałkować ciasto tak cienko, jak On. Przez chwilę poczuć ponownie jego obecność. I czasem, choć bardzo rzadko, ale jednak czasem mi się to udaje.
    Dlatego moim wyborem zawsze będzie rosół. To magia mojej rodziny zamknięta w domowym smaku.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile to już lat upłynęło, oj duuużo, ale ten smak mam do dnia dzisiejszego.
    Mama robiła swojski makaron, ale kroiła go w takie grubsze wstążki. My jako dzieci chodziliśmy zbierać jagody (mieszkaliśmy bardzo blisko lasu). Świeżutkie jagody były ugniatane z cukrem i polewane na ciepły makaron.
    Było to najlepsze, najsmaczniejsze jedzenie pod słońcem.
    A dlaczego? No właśnie dlatego, że brzuszki były pełne i buzie umorusane jagodami, a przy tym śmiechu było co niemiara, bo wystarczyło, że się spojrzało na siostrę czy brata, a tu czarne ząbki i buźka.
    Marysia
    marysiag53@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna deseczka i super danie, takie kolorowe ze az by sie chcialo zjesc!:) Ja jestem osobiscie wielbicielka pesto tak samo jak i moja starsza corcia:) Ale gnocchi tez pyszne:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z dzieciństwa, najbardziej z czasu mojego przebywania w przedszkolu wspominam bardzo lubiane w Polsce, również w mojej rodzinie pochodzącej ze wschodu, kluski z białym serem. Wspominam je ponieważ ich do dnia dzisiejszego nie znoszę ;) moja babcia, która u nas w domu królowała w kuchni oszczędzała mnie przed tym daniem ale panie kucharki z przedszkola nie uwzględniały moich dziecięcych preferencji, czy jak kto woli wybrzydzania przy stole małej dziewuchy ;)to jest pierwsze moje skojarzenie jeżeli chodzi o dania makaronowe :) nie jak u większości pozytywne a wręcz odwrotnie ;)życzę smacznego i pozdrawiam serdecznie Anna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Makaron z dzieciństwa tylko ten domowy, przygotowywany przez moją babcię. Jego smak był wyjątkowy a "sklepowe" makarony (nawet te świeże) nie dorastają mu do pięt.
    Jako dziecko lubiłam przygotowywać z babcią makaron - ona ugniatała i rozwałkowywała ciasto a ja kroiłam je w paseczki. Nieważne, że kluski były krzywe i różnej długości. Smakowały wyjątkowo, bo sama je kroiłam.
    Moim ulubionym daniem z dodatkiem makaronu była zupa pomidorowa ugotowana na warzywach z własnego ogródka, podana z prawdziwą śmietaną - mogłam ją jeść codziennie.

    Justyna
    tyskatyska88@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny ten makaron:).
    Moje makaronowe wspomnienie to makaron z serem i cukrem ...po prostu go uwielbiam:)
    Buziaki
    Jola
    jolantamarel@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. najmocniej pamiętam makaron, który robiła Babcia w domu. Na targu kupowała "od baby" jajka stłuczki, wlewane po prostu do słoika, bo takie kosztowały grosze - nikt wtedy nie przejmował się jakąś salmonellą. W domu przecedzała je przez gęste sito żeby pozbyć się ew. resztek skorupek. Potem zagniatała dużą ilość ciasta, często z kilku kg mąki. Na dużym stole wałkowała cienkie, żółte placki i rozwieszała je po cały mieszkaniu na ściereczkach żeby obeschły. Makaronowe płaty wisiały na oparciach wszystkich krzeseł, na drzwiach szafy i kredensu, na oparciu kanapy. A potem, gdy przeschły, było wielkie krojenie. Cienkie nitki do rosołu, grubsze wstążki do pomidorowej, jeszcze grubsze do owoców czy sera ze śmietaną no i łazanki do kapusty. Część szła od razu do gotowania a część suszyła się rozłożona na prześcieradle. Potem Babcia wsypywała makaron do lnianych woreczków i był zapas na jakiś czas. Wisiały sobie takie pakunki w śpiżarni, pod ręką. To była taka makaronowa mała fabryczka i bardzo cieszyłam się kiedy mogłam trochę pomóc wałkować. A jak Babcia nie widziała to podjadałam nawet takie surowe ciasto :) izakulinska@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy myślę o potrawie makaronowej z dzieciństwa, to czuję zapach kartoflanki z zacierką. Zupa niby nie wyszukana, ale te małe własnoręcznie rwane kluseczki to cały smak zupy... Pamiętam jaką zawsze miałam frajde rwąc takie kluseczki z wielkiego "placka makaronowego", takich rzeczy chyba się nie zapomina. Kto zna tą potrawe to napewno się ze mną zgodzi :) Dziś sama jestem mamą i pewnie niedługo wrócę do tego przepisu a rwanie kluseczek zlece córeczkom.
    Pozdrawiam, Iza.
    izabela.burylo@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Makaronowa potrawa z dzieciństwa? Myślę, że tak jak w wielu domach - makaron robiony przez moją mamę, ręcznie krojony i gotowany do rosołu. Moje wspomnienie to także makaron z twarogiem i smażonym boczkiem, który uwielbiałam, uwielbiam i będę uwielbiać. Najbardziej jednak w mojej pamięci tkwi zapiekanka z makaronu i jabłek, z cukrem i cynamonem, którą moja mama robiła gdy w niedzielę wieczorem zabrakło chleba na kolację, albo gdy nagle zachciało nam się czegoś słodkiego na podwieczorek. Pachniało w całym domu a znikała w tempie ekspresowym. Ostatnio nawet ją zrobiłam, ale... czy to już nie te jabłka co kiedyś, czy może zabrakło maminego serca, a może ja dorosłam - ale nie smakowała już jak ta pieczona w piekarniku kuchni węglowej, w domu pełnym wesołej rodzinki... smaczniezjoanna@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeżeli mówimy o potrawie, to są to zdecydowanie kluski ze skwarkami i twarogiem. Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie innych makaronowych dań. Za to doskonale pamiętam makaron rozkładany na oparciach tapczanu w dużym pokoju w sobotę. Suszył się tak do niedzielnego rosołu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Najmilej wspominam makaron zapiekany z jabłkami, przyrządzany przez moją Babcię.

    Zawsze sama robiła makaron. Uwielbiałam patrzeć, jak najpierw długo zagniata ciasto, a potem wałkuje je w wielki okrąg. Kiedyś Dziadek wszedł do kuchni i powiedział, że Babcia rozwałkowuje księżyc, który nocą świeci na niebie.

    Potem Babcia dzieliła „księżyc” na wstążki i zostawiała do wysuszenia. Nadszedł czas na jabłka. Obierała je- zawsze więcej, bo jakoś w mojej obecności znikały jej z miski… ;) Kroiła, a następnie smażyła.
    Mała Paulinka zawsze stała przy kuchni i drewnianą łyżką mieszała jabłka, które powoli zamieniały się w gęsty mus. Ubywało ich, oczywiście drogą parowania- raz sparzony pyszczek był przestrogą na długie lata :) Jednocześnie Babcia gotowała makaron.

    Potem układała warstwy makaronu i jabłek w naczyniu wysmarowanym masłem. Posypywała je obficie cynamonem, a następnie umieszczała w piekarniku. Zawsze z niecierpliwością czekałam na moment, kiedy w całym domu będzie pachnieć jabłkami z cynamonem. Do dzisiaj jest to (obok wanilii) mój ulubiony zapach. Kojarzy mi się z dzieciństwem, z domem, z miłością…

    Makaron przyrządzony przez Babcię był przepyszny. Najbardziej, oprócz smaku i zapachu jabłek i cynamonu, lubiłam skarmelizowany cukier, oblepiający makaron. Przypominał mi małe kawałeczki bursztynu. Jadalnego, chrupiącego bursztynu. ;)

    Każda chwila, którą do dzisiaj spędzam z Babcią w kuchni, jest bezcenna. Teraz najczęściej lepimy razem pierogi. Po rozwałkowaniu ogromnego „księżyca” i wycięciu kółek, przygotowujemy je razem. Tylko dlaczego Babcia potrafi zrobić trzy w czasie, w którym ja zrobię jednego? ;) Kiedy żartobliwie jej to wypominam, mówi, że po tylu latach też będę wszystko tak szybko przygotowywać.
    Cóż, Babci na pewno nie przebiję. ;)

    paulina.korpak@wp.eu

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdy pomyślę o swoim dzieciństwie to makaron kojarzy mi się z obiadami w gorące, letnie popołudnia. Wtedy moja mama gotowała dużą ilość makaronu. Razem z bratem i siostrą dostawaliśmy talerz pełen makaronu, posypany pokruszonym twarogiem oraz cukrem i polany pyszną śmietaną. W sezonie truskawkowym śmietana bywała często wymieszana z pokrojonymi drobno lub rozgniecionymi, słodkimi truskawkami. Najczęściej w takim dniach jedzenie obiadu kończyło się dokładnym wylizaniem talerzu, bo wszyscy to uwielbialiśmy. To danie to był dla mnie prawdziwy symbol lata, do dzisiaj czasem z wielkim sentymentem przygotowuję sobie taki makaron i jem go z wielką przyjemnością - chociaż to nic wykwintnego. Ale myślę, że w tym wszystkim chodzi o to, że dobre wspomnienia, małe drobiazgi takie jak ten makaron sprawiają, że człowiek czuje się dobrze. I ja czuję się dobrze jak myślę o makaronie z serem, śmietaną i owocami.

    OdpowiedzUsuń
  16. szczerze mówiac zawiodłam sie, chociaz nie wiem czemu oczekiwalam ze to bedzie coś wybitnego,najgorsze w całym zestawie były kluski, sos ok, no ale polączenie czosnku, sosu pomidorowego i boczku raczej nie może się nie udac, ładnie wygląda na zdjeciach,nawet specjalnie kupiłam groszek mrożony, bo świeży nieosiągalny, ale zmarnowalam czas i na pewno nie powtórzę, jeszcze wypróbuję jakiś przepisa zanim się zupełnie zrażę;) szkoda ze taki falstart....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem. Czy z tymi kluskami było coś nie tak (czy były robione ręcznie czy kupione?)? Czy w ogóle chodzi o zestawienie makaronu z takim sosem jako nie udane?

      Usuń
  17. kluski robilam wg przepisu powyzej,to w sumie klasyczne ciasto makaronowe, kluski wyszly twarde niesmaczne, klusek kupnych bym nie oceniala,wiadomo jeden producent robi lepsze, jeden gorsze;) ale sos ok, jak wczesniej pisalam taki sos nie mógł być zły;) teraz spróbuję domowa nutelle, jak nie wyjdzie poddaje sie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok. Rozumiem. Z domowym makaronem jak z kupnym - też zależy od rodzaju użytej mąki. Moje były smaczne:) Powodzenia z "nutellą".

      Usuń