Pomijając ostatnie afery związane z przetwórstwem mięsnym/wędliniarskim przyznacie chyba, że o dobrą wędlinę ciężko już od dłuższego czasu. Słone, bez smaku, ale za to z przepiękną różową barwą... Mam wielki wędlinowstręt:( Co prawda można upiec sobie kawałek mięsa (co zdarza mi się czynić), uwielbiam sery więc mam co jeść, ale szukam też alternatywnych rozwiązań. Jednym z nich jest troszkę zapomniana przeze mnie pasta z soi (z rodzeństwem nazywaliśmy ją pasztetem). Bardzo zasmakowała mojemu mężowi i malutkiej Ewie. Olek nie dał się jeszcze przekonać ... Polecam ją jako smarowidło na pieczywo, bo jest naprawdę pyszna. Przedstawiam wersję podstawową, ale można ją wzbogacić warzywami lub np. pieczarkami. Można ją spokojnie przechowywać 3-4 dni w lodówce.
Składniki:
Składniki:
- 200 g soi
- 2 średnie cebule
- 2 ząbki czosnku (może być też więcej)
- majeranek
- rozmaryn
- sól
- pieprz
- papryka słodka
- oliwa (2-3 łyżki)
Soję zamoczyć na noc (na minimum 12 godzin). Wypłukać i gotować w osolonej wodzie do uzyskania miękkości (około 1,5-2 godziny).
Ostudzić i zmielić.
Cebulę pokroić w drobną kostkę, dodać posiekany czosnek i oba składniki zeszklić na oliwie. Dodać zmieloną soję oraz przyprawy (szczyptę rozmarynu, dużo majeranku, sól, pieprz i paprykę). Pastę lekko poddusić na małym ogniu przez kilka minut (jeśli będzie przywierać to dolać trochę wody).
Przełożyć do szklanego naczynia i ostudzić.
Aniu,pyszny pasztecik.Mniam!
OdpowiedzUsuńJa raczej piekę mięsa,robię pasztety i kupuję wiejskie wędliny u znajomego Gospodarza.
Wędliny ze sklepu omijam od dawna szerokim łukiem.
Amber - i to jedyne słuszne rozwiązanie:)
UsuńRobie podobne pasty, też z fasoli, bo moje Córy nie jedzą mięsa.Chyba do nich dołączę...
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda Aniu :)
Grażyna - właśnie zamierzam zrobić taką z fasoli:), a z mięsa to raczej zupełnie nie zrezygnuję, ale z pewnością ograniczę:)
UsuńBrzmi interesujaco....musi swietnie smakowac z swiezem chlebkiem wlasnej roboty!
OdpowiedzUsuńCzarodziejka - obowiązkowo z chrupiącą skórką:)
UsuńNie robiłam nigdy, ale bardzo kusi. Uwielbiam soję :)
OdpowiedzUsuńSlyvvia - jeśli lubisz soję to koniecznie musisz spróbować:)
UsuńSlicznie wyglada:) Soje swego czasu jadalam nalogowo teraz jakos mniej ale moze skusze sie na taki "pasztecik":) Oh i nie wiedzialam ze nawet w PL trudno o dobra wedline :( Ja jak do Polski jade to wprost sie oderwac nie moge od wszelkiego rodzaju kielbas, szyneczek i tym podobnych wytworow:))))
OdpowiedzUsuńMarzena - niestety sklepy są przepełnione wędlinami naszpikowanymi solą i konserwantami... coraz mniej jest takich "zaufanych" miejsc.
UsuńMi to już nawet sery zbrzydły,więc miło by było taka paste zjeść:)dodatek świeżych warzyw np szczypior lub pomidor na taką kanapeczke też by pewnie pasował:)
OdpowiedzUsuńPucinka21 - Oczywiście, że tak:)
UsuńAnia, podbieram przepis, bo od dawna takiego szukałam. Nie jem mięsa, ale też nigdy nie mogłam trafić na taką pastę, która wyglądała na prostą.
OdpowiedzUsuńKuchareczka - bardzo mi miło i smacznego:)
Usuńja dałabym się namówić:) wygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuńJola - zwłaszcza do Twoich wspaniałych domowych chlebów:)
Usuńlubię soję, smakowałoby mi:)
OdpowiedzUsuńDusia - z pewnością:)
UsuńTak czy siak.. nic nie zastąpi domowych receptur.. ;-) Zjadłabym sobie jutro na śniadanko taką pastę.. ehh nie mam wszystkich składników, będę musiała jutro jakieś zakupki zrobić i jak najszybciej wypróbować Twój przepis.
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Biedr_ona - to koniecznie daj znać jak smakowała:)
UsuńPrzepis bardzo przydatny dla wegetarian :) podoba mi się
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić! Świetny umilacz dla zwykłej kanapki :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak taka pasta smakuje.. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA co z ewentualnymi "wiatrami"?Czy jest jakiś pomysł jak tego uniknąć?Czy autorka bloga nie ma z tym kłopotów?:)
OdpowiedzUsuńOczywiście ten problem również i mi nie jest obcy:) Chociaż akurat nie po tej paście. Jeżeli jednak mogłabym coś doradzić to proszę zwiększyć ilość majeranku (który przeciwdziała wzdęciom) i ewentualnie zmniejszyć ilość czosnku:)
UsuńSkorzystałam z przepisu; dałam dużo przypraw podanych w przepisie + gałka muszkatołowa. Nie powiem - warte polecenia. Dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuńPyszna pasta:-) Trochę zmodyfikowałam dodając suszone pomidory i wszystkie składniki (po usmażeniu cebulki z czosnkiem)zmieliłam w maszynce do mielenia. Potem dopiero całość podsmażyłam.
OdpowiedzUsuń