19:05

"Nieulotne" na Walentynki


Nie do końca cukierkowa, ale jednak walentynkowa propozycja na wypad do kina:)

Kilka tygodni po premierze sławnego Bejbi Blues z Magdaleną Berus zostałam zaproszona na kolejny pokaz obrazu z udziałem młodej aktorki. 
Tym razem, na filmowym planie towarzyszył jej znany, choć równie młody Jakub Gierszał, którego kojarzę przede wszystkim z roli w "Sali samobójców". Dla "starszych pań" (czyt. takich jak ja) też się ktoś znalazł - Andrzej Chyra:)
Michała i Karinę, bohaterów odgrywanych przez Gierszała i Berus, poznajemy w urokliwych zakątkach Hiszpanii.  Film otrzymał nagrodę na festiwalu filmowym  Sundance za zdjęcia Michała Englerta - i nic dziwnego, że ją otrzymał. Zdjęcia są naprawdę godne uwagi. Bohaterowie, pracują i bawią się w ciepłych sceneriach. 
Jednak wszystko tylko do czasu.  Świat Michała i Kariny załamuje się, a na ekranie złoto-rdzawe scenerie ustępują polskiej, aż kusi żeby powiedzieć, szarej rzeczywistości, chłodnej miejskiej jesieni.
Michał i Karina muszą wiele sobie wyjaśnić i na powrót  zaufać.
Niewątpliwie to film o miłości. Jest nieprzyzwoicie wręcz daleki od amerykańskich przedstawień zakochanej pary. Michał i Karina są do siebie bardzo podobni, to silne postacie, co prawdopodobnie jest przyczyną ich problemów z porozumieniem.
„Nieulotne” jest dla mnie historią o nadziei, ale nie taką kojarzoną ze zbliżającym się zwycięstwem i dumą. To nadzieja, która jest nierozłączna z melancholią. Michał i Karina, chcą być ze sobą i nie chcą jednocześnie. Ciągnie ich do siebie, jednak inne części ich charakterów zmuszają ich do oddalania się od siebie. To nie jest zwyczajne uczucie. Ono jest „Nieulotne”.


Fanpage "Nieulotne"  - z konkursem walentynkowym:)

9 komentarzy:

  1. z chęcią wybrałabym się na ten film ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też polecam film, niebanalny, metafizczny, no i ładny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłość nie jedno ma imię i oblicze, jakże dalekie od "sweet Hollywood" ale przejmujące i piękne zobaczymy właśnie w Nieulotne, mną film wstrząsną i długo pozostał w pamięci...
    Polecam zwłaszcza w dniu dzisiejszym...

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, jak ja już dawno nie byłam w kinie, muszę to koniecznie nadrobić :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. nareszcie jakaś walentynkowa propozycja kinowa która nie jest słodka do bólu.

    OdpowiedzUsuń
  6. O proszę, recenzja u Ciebie! :) A seans jeszcze przede mną. Bardzo lubię Jakuba Gierszała, świetny młody aktor.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie wróciliśmy z kina, przeglądałam net i trafiłam tu przypadkiem. Cudowny film, ciągle mam jeszcze w głowie te obrazy Hiszpanii... Kto nie widział, to szczerze polecam. Nie wyobrażam sobie lepszych Walentynek
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  8. chętnie bym zobaczyła ten film :) dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń