15:02

Matka-kulinarka o końcu macierzyńskiego (urlopu)


Dzisiaj ostatni dzień urlopu macierzyńskiego (po staremu 20 tygodni plus 4 dodatkowego, dla kobiet, które urodzą po 17 marca 2013 w wyższym wymiarze (plus 28 tygodni), więc wzięło mnie na przemyślenia.
Powinnam być już w blokach startowych do powrotu do pracy. Przysługujący mi urlop wypoczynkowy minie jak z bata strzelił. 
Szczęśliwie nie muszę, a właściwie to nie mogę wrócić. Potrzebowałabym wówczas niani/prywatnego żłobka (dla 2 córeczek) i pensję oddawałabym na ten cel, co by się z sensem w znaczeniu materialnym mijało. 
Dlatego zostaję w domu. Co innego z punktu widzenia pozycji zawodowej - powinnam już jednak w tych blokach stać.... nie wiem, co będzie gdy zdecyduję się na powrót. Czy będzie dla mnie miejsce?
Nie jestem zwolenniczką żłobków (ale powinny istnieć, ponieważ sytuacje życiowe są przeróżne). Uważam jednak, że nie każde dziecko nadaje się do tak wczesnego pozostawienia przez mamę (i nie każda mama również się do tego nadaje). 
Dobra niania? Dobra niania się ceni i ma rację, bo jest tego warta.
Jak wszystkie kobiety w wieku rozrodczym jestem "pracownikiem większego ryzyka" - wiem i rozumiem Pracodawców, że zatrudnianie kobiet nie jest im na rękę. Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony kobiety często nadużywające swoich praw z drugiej Pracodawca bez Pracownika. To nie zachęca do zatrudniania...
Możliwość wydłużenia urlopu macierzyńskiego oceniam bardzo pozytywnie, jednak wciąż bolączką są bezpłatne urlopy wychowawcze. Matce pozostającej w domu z dzieckiem nie przysługuje praktycznie nic (kryteria i wysokość przyznawania zasiłku wychowawczego to śmiech na sali). To nie jest tak, że wprowadzenie zasiłków sprawiłoby, że wszystkie kobiety nie chciałyby wracać do pracy - ale pozwoliłoby na dokonywanie wyborów przez matkę, dałoby szansę dzieciom, które wymagają dłuższego pozostania z nią w domu. Obyśmy się kiedyś takich zasiłków doczekali...
Doskonale wiem jak to jest wrócić do pracy po 16 tygodniowym macierzyńskim  i odciągać mleko w toalecie, bo nie ma miejsca do tego przeznaczonego. Wiem jak to jest gdy dziecko zachoruje, a Ty przez pół nocy bijesz się z myślami: zwolnienie lekarskie czy praca a dziecko do przedszkola? (bo może ten kaszel nie brzmi jeszcze tak źle..., a cierpi na tym głównie dziecko!). Na przywileje dla matek powracających do pracy nie ma co liczyć. 
Zarówno powrót do pracy jak i pozostanie w domu mają swoje wady i zalety. Chciałabym jednak, żeby podjęcie takiej decyzji nie było wyłącznie dyktowane względami materialnymi. 

To nie jest tak, że piszę jako osoba, która zostaje jednak w domu i nie ma problemu. Mój problem jest, nie znika. Po prostu przesuwa się w czasie.

16 komentarzy:

  1. Aniu,
    jakie piękne zdjęcie...
    Znam jedną wspaniałą Nianię,ale jest bezcenna.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber - z pierwszego soczku:) Bezcenne:) To masz szczęście, że taką Nianię znasz:)

      Usuń
  2. Ech, podpisuję się pod wszystkim co napisałaś. Jestem na wychowawczym od listopada, właśnie przedłużyłam o kolejne kilka miesięcy. Przy pierwszym dziecku wróciłam, kiedy mała miała 5 miesięcy, a teraz dopiero widzę ile w domu radości mnie ominęło. Zaciskamy pasa i to mocno, ale damy radę ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bistro mama - dokładnie:) I dlatego tak ważne jest by mama miała wybór.

      Usuń
  3. Aniu, ja z całą trójką siedziałam w domu dopóki nie skończyli 3 lat i absolutnie tego nie żałuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że tych powodów czy zostać czy nie zostać z dzieckiem w domu jest wiele, a ten "materialny" niestety jest kluczowy - niestety! Ja nie wiedziałam co zrobię jak byłam w ciąży, ale jak synek pojawił się na świecie-od razu to poczułam-nie oddam go w ręce ani niani, ani żłobka, nawet babci. On jest mój! Niektóre znajome mi się dziwiły- po co te studia, tyle lat nauki, żeby siedzieć w domu i poświęcać się dziecku?! Ja nie znoszę tych słów- "siedzieć" i "poświęcać się". Staram się wypełnić dziecku tak dzień, aby się nie nudziło, abyśmy jak najwięcej wychodzili na dwór itd itd.. z resztą-nie muszę nikomu mówić, że na "siedzenie" nie ma czasu ;) A "poświęcenie".. wiem, że gdybym wróciła do pracy i zostawiła małego z kimkolwiek, to nie byłabym "nigdzie" - w pracy zamartwiałabym się o synka, a w domu myślała o pracy. Tak wiem, że jestem z nim, że jest bezpieczny i szczęśliwy a to daje mi więcej szczęścia niż cokolwiek innego w życiu! Mogłam karmić go piersią przez 1,5 roku co na pewno wyszło mu na zdrowie :) We wrześniu pójdzie jako dzielny 3 latek do przedszkola. A ja -do pracy. I tu się dopiero zaczyna.. trochę strach-kto w ogóle zaprosi mnie po 3 latach przerwy na rozmowę, czy moje cv ma szanse przebicia, właściwie zacznę od zera.. Czy warto było?! Oczywiście- karierę można zrobić zawsze.. Sporo moich znajomych, którzy tak bardzo mnie potępiali za moją decyzję, po tych 3 latach (kiedy ja miałam swój czas dla rodziny), siedzi na tych samych stołkach, w tym samych firmach jak kiedy ja odchodziłam na wychowawczy. Czyli- czy coś straciłam zawodowo, nie wiem - może tak, a może siedziałabym na "tym samym stołku" do teraz. Ale zyskałam coś, czego już nikt nigdy mi nie zabierze -mam zdrowe, szczęśliwe dziecko :) Nie możemy tu zapominać jeszcze o tatusiu :) Przecież oni też podejmują z nami te decyzję. Biorą wtedy na barki utrzymanie całej rodziny. Oczywiście-praktycznie około 2 lat kobieta nie wnosi do domu ani złotówki. To się odczuwa.. ale on-tata, też ma swój spokój w tej sytuacji- wie, że dziecko jest z mamą, że nie musi mu zaszywać dyktafonów w ubranku jak go posyła do żłobka no i jego ego chyba sięga sufitu :) Głowa rodziny.
    Także podzielam opinię Aciri.. pracodawca nie jest gotowy na pracownika-młodą mamę. Jedynie w urzędach państwowych szanuje się przepis, że mama karmiąca pracuje godzinę krócej. A przy takim nastawieniu pracodawców, przy takich zarobkach, a przy wysokich cenach za żłobki, nianie i przy takim nastawieniu np do zwolnień chorobowych na dziecko itd itd.. mamy nie chcą wracać do pracy.. i "koło zatoczyło krąg" jak to mawiała Viletta ;p Pracodawcy nie chcą młodych kobiet zatrudniać, bo odejdą na macierzyński, ale nie robią zbyt wiele żeby ułatwić im szybki powrót. Trochę się rozpisałam ;) a to nie mój blog ;p Pewnie chciałam to z siebie gdzieś wyrzucić, a tu taka okazja ;) Może trochę nieskładnie.. ale podsumowując-każdy powinien szanować decyzję mam-każdą- nie jest złą mamą ta która wraca do pracy, nie jest też durną kurą domową, ta która zostaje z dzieckiem w domu (no chyba, że przypadki mam, do których zapukach o 14 a ona w szlafroku ci otwiera drzwi, w domu bałagan a w tv kolejny serial- o takich nawet nie mówimy! Mówimy o ambitnych mamach). A żeby nasze prawo było tak cudowne jak np w Norwegii dla mam i ich dzieci..to może nasze wnuki się doczekają.. ;) Ale nie rozumiem tych, którzy krzyczą, że wydłużone urlopy macierzyńskie uderzają w mamy..jakieś feministki i im podobni. To i tak jest kwestia wyboru danej jednostki.. jak ktoś chce wrócić do pracy to wróci, choćby miał i 5 lat macierzyńskiego, a jak jakaś mama czuje, że musi zostać z maleństwem bo inaczej jej serce pęknie, to powinna mieć taką możliwość (bez przymierania głodem).. Pozdrawiam wszystkie mamy :) koniec.. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martyna K. - Wow! To chyba najdłuższy komentarz na blogu:)Widzę, że tak samo myślimy. Mam tylko inne doświadczenia co do przerwy na karmienie. W zakładzie, w którym pracowałam i w moim obecnym nie było z nimi problemu (były udzielane). Ale głupie komentarze ludzi się zdarzało słyszeć, to fakt:) Głównie tych, którzy nigdy nie karmili...

      Usuń
    2. cóż, gaduła ze mnie :)

      Usuń
  5. Aniu poruszyłas niezwykle istotny problem .... ja niestety od 5 już lat nie pracuję, bo straciłam pracę na samym początku ciązy, kiedy to mnie jeszcze prawo nie chroniło i od tej pory jest z nią problem ....bo na pracę na 3 zmiany pozwolić sobie nie mogę .... a praca po 12-13 godzin dziennie za 1200 zł mnie nie urządza, bo oprócz przedszkola musiałabym nianię domówić .... no i koło się zamyka. ... zastanawiam sie tylko jak co niektóre kobiety mają na tą swoją emeryturę zarobić ....bo ja pracować bardzo bym chciała, tylko jako własnie ta matka małego dziecka przez pracodawców jestem srednio miło widziana:(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola - jesteś przykładem jednej z najczarniejszych wersji. Współczuję. Najgorsze, że kobiet w Twojej sytuacji jest dużo. Za dużo!!!

      Usuń
  6. Aniu, dobrze, że się podzieliłaś swoimi refleksjami. Osobiście się jeszcze z tym problemem nie mierzyłam, ale znam różne historie z bliskiego otoczenia. Kobiet, które po studiach nie znalazły pracy (poza stażami i praktykami bezpłatnymi), nie udało im się znaleźć nic w swojej branży, urodziły dzieci i teraz stoją przed pytaniem: co będzie z nimi, gdy dziecko podrośnie, a one będą musiały zacząć pracować?
    Kobiet, które pracowały wiele lat w firmie, teraz są na wychowawczym i wiedzą, że nie mają dokąd wracać, bo ich stanowisk pracy już nie ma.
    Kobiet, którym obniża się pensje i zmienia stanowiska, gdy wracają.
    Kobiet, które wracają po macierzyńskim, bardzo szybko, bo ich nie stać na to, by nie pracować.

    To są wszystko niełatwe sytuacje. I tak, jak piszesz - często, niestety, głównym wyznacznikiem są sprawy finansowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evitaa - jednym słowem do nowej roli teoretycznie jesteś już bardzo dobrze przygotowana:) Oby w praktyce jednak było dużo lepiej:)

      Usuń
  7. Powiem pare słów o mojej sytuacji. Ja do pracy wrociłam po urlopie macierzyńskim, decyzja została podjęta świadomie, lecz nie była ona łatwa.Co przeważyło, min to że dziecmi zajmowali sie moi rodzice, prace mam blisko domu, także nie traciłam specjalnie czasu na dojazdy, firma jest stabilna i dobrze płacą. Decyzja była dla mnie trudna.Czasami "dobijały" mnie jeszcze inne niepracujące mamy stwierdzeniami ile ja to tracę że nie ma mnie z dzieckiem w domu itp. A ja sie naprawde starałam, staram się cały czas , nie wszystko idealnie wychodzi, ale zaraz po pracy mam czas dla dzieci, chodzimy na spacery, bawimy się razem, wygłupiamy, czytamy,razem sprzatamy itp. Dzieci dobrze się maja, oczywiście jestem zmęczona(wciąż) , oczywiście mam wyrzuty sumienia !Czasem widzę niestety jak te mamy które komentowały mój powrót do pracy, nie pracując nie mają czasu wyjść na spacer, na plac zabaw, ale do centrów handlowych to już tak, to stwierdzam , że u mnie jest dobrze! ( pewnie mogłoby być lepiej). Oczywiście w żadnym wypadku nie krytykuje tutaj mam niepracujących, a pochwalam te które wróciły do pracy. Tak naprawdę ważny jest nie ile , ale w jaki sposób spędzam czas z dziecmi! Tak podsumowując, dla mam mających małe dzieci, nie ma łatwych rozwiązań, urlop macierzyński powinien wynosić minimum 1 rok. Ja już z niego nie skorzystam , ale innym życzę aby doczekały się tak długiego macierzyńskiego !!! Pozdrawiam wszystkie mamy pracujące ( w pracy (tu płacą) i w domu ( a tu nie płacą)! ). Sylwia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia - absolutnie nie powinnaś mieć żadnych wyrzutów sumienia! Wybrałaś (jak ja Ci zazdroszczę dziadków opiekujących się wnukami) najlepszą z możliwych opcji (pomijając chroniczne zmęczenie, które jest sprzężone z macierzyństwem:):)). Tego się trzymaj i nigdy nie daj sobie wmówić, że jest inaczej:)

      Usuń
  8. witam Aciri -ten problem nie omija kobiet ktore musza wrocic do pracy ale zawsze znajdzie sie jakies rozwiazanie-ja sie zawsze w duchu modlilam zeby czas szybiej zlecial poki dzieci nie poszly do przedkola do szkol-z perspektywy czasu patrzac na to usmiecham sie dumnie ze jak sie chce to wszysko mozna przezyc pozdrawiam i zycze wytrwalosci matka juz nie karmiaca

    OdpowiedzUsuń